czwartek, 28 czerwca 2012

Wampiry z Morganville, Księga I (Przeklęty Dom, Bal Umarłych Dziewczyn)








Autor: Rachel Caine
Oryginalny tytuł: Glass Houses. Dead Girls' Dance.
Seria: Wampiry z Morganville [księga 1]
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 511
Premiera: 2006
Ocena: 6/10






Czy kiedykolwiek zastanawialiście się na jakie niebezpieczeństwo możecie napotkać przechadzając się po ulicach swych miast po zmroku? Z pewnością tak. Jednak nigdy nie liczyliście na to, że osoba atakująca mogłaby być osobą ze zdolnościami paranormalnymi. Co gorsza - mogłaby być wampirem. Jednak zupełnie inaczej patrzą na to mieszkańcy Morganville - miasteczka, w którym nieobcy jest temat wampiryzmu. Miasteczka, w którym szaleńcy mieszają się z tłumem i nikt nie próbuje zbyt ciężko walczyć o własne prawa. Miasteczka, od którego wszystko się zaczęło...

Claire Danvers to osoba od początku akcji powieści nieustannie nazywana przez autorkę bystrą, inteligentną dziewczyną. Jednak przy każdej kolejnej minucie czytania przekonujemy się, że jest totalnym przeciwieństwem tych cech. Ciągła nauka i brak życia towarzyskiego niekoniecznie są wskaźnikiem ilorazu inteligencji, o czym najwyraźniej nie wiedziała Pani Caine. Poczynania głównej bohaterki są nieprzemyślane, a czasem wręcz głupie. W wielu przypadkach "szła na pewną śmierć", ale sama nie potrafiła tego zobaczyć. Dramatyzm przeplatał się z bohaterstwem i pragnieniem ratunku swoich bliskich.

Rozpoczynając lekturę "Wampirów z Morganville", napotykamy na sytuację w pralni, podczas gdy zdruzgotana Claire nie może znaleźć własnej bielizny i z bezsilności zaczyna płakać. Wraz z biegiem powieści bohaterka jeszcze bardziej uprzykrza się Monice - córce burmistrza miasta, która może pozwalać sobie na wszystko. Pomimo widocznego zagrożenia bijącego z jej strony, nie przestaje próbować wyjść na własny tor, jednak Monica opanowała umiejętność odpłacania się i mszczenia na słabszych do perfekcji. Wkrótce Claire podejmuje decyzję o przeprowadzeniu się z kampusu na stancję. W obawie przed starszą koleżanką, zaczyna szukać mieszkania dla siebie, jednak bezskutecznie. Ostatecznie zauważa w gazecie propozycję zamieszkania w Domu Glassów, co nie spotyka się z aprobatą właściciela - Michaela Glassa. Jednak koniec końców dziewczyna zostaje tam na stałe i zaprzyjaźnia się z pozostałymi współlokatorami - Eve i Shanem.

Eve to miła, lecz "mroczna" dziewczyna, która uciekła z domu, bo nie mogła przeżyć tego, co wyrządził jej brat. Wkrótce możemy zauważyć, że jest po uszy zakochana w Michaelu. Stylizuje się na gotkę, nosi czarne ubrania, drapane spódniczki i wykwintne pończochy. Pracuje w miejskiej kawiarni - Common Grounds, gdzie robi za kelnerkę, a raczej osobę przyrządzającą kawę.

Drugi współlokator (z którym to, jeśli mogę zdradzić, główna bohaterka będzie miała romantyczny wątek) na imię ma Shane. Normalny, choć nieco leniwy chłopak, który całe dnie potrafi spędzić przy konsoli do gier. Niczym niewyróżniający się, lecz niemniej czarujący od Glassa. Losy jego rodziny są przykre i zagmatwane, lecz o co mi chodzi - tego dowiedzcie się sami.

"Wampiry z Morganville" nie zauroczyły mnie tak jak na to skrycie liczyłam. Spodziewałam się dużo więcej po książce, przy której recenzjach czytałam o samych wspaniałościach. Chciałam przeczytać coś o wampirach, jednak ta pozycja nie jest do końca tym opisem wampiryzmu, jakiego oczekiwałam, choć możliwe, że oczekiwałam zbyt wiele. Nocni łowcy opisani są jako zimni, bladzi, hipnotyzujący mężczyźni (bo wampirzyc było tam niewiele), którzy stanęli w czasie setki lat temu. Są krwiopijcami, ale idą na ugody, zawierają układy i pakty, co naprawdę mnie zdziwiło. Po raz pierwszy spotkałam się z tym, że wampiry przedstawiane są jako łagodne stworzenia, które potrafią choć w niewielkim stopniu zrozumieć ludzi.

Poza ciągłym powtarzaniem tego, że Claire to najwspanialsza i najmądrzejsza osoba na świecie, było całkiem nieźle. Żałuję jedynie, że temat Eve był ściągnięty na drugi plan, ponieważ była z pewnością bardziej wyrazistą postacią od przezroczystej Claire Danvers. Autorka bardzo dobrze rozplanowała każde wydarzenie, chociaż czasem czekałam i czekałam na to, aż w końcu dojdę do rozstrzygnięcia sprawy. Nie porwało mnie to jednak aż tak, abym rezygnowała ze zwykłych czynności w łaknieniu przeczytania książki do końca.

Księga I jest wstępem do wielotomowej serii, którą na pewno polecę osobom, które lubią czytać o zawiłych problemach nękanej nastolatki. Osoby zainteresowane wampirami i tych, których pociąga taki wątek, ta powieść może nieco rozczarować, jednak naprawdę polecam! Wiem, że wielu osobom się spodobała, a sama aż takich najgorszych wrażeń po tej książce nie mam i ciągle zastanawiam się, czy powinnam zabrać się za kolejne części.

- Teraz się spiesz - powiedział Shane. - Martwić się będziesz później.
- Idealne motto dla Morganville.

piątek, 22 czerwca 2012

Candy









Autor: Kevin Brooks
Oryginalny tytuł: Candy
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 352
Premiera: 2005
Ocena: 8/10







Kevin Brooks to wszechstronny mężczyzna, który w swoim życiu "czepił się" niemal wszystkiego. Pracował w wielu nietypowych miejscach, obserwował zachowania ludzi związane z ich pracą, jednak jego marzeniem było pisanie książek i postanowił się temu poświęcić. Udało mu się to z rewelacyjnym skutkiem, w Polsce znany jest głównie z powieści "Martyn Pig". Brooks w swoich dziełach nie boi się poruszać tematu narkomanii bądź alkoholizmu, podchodzi do nich wręcz swobodnie. O tych problemach napisana została również książka "Candy", w której opisane dzieje są bardzo bliskie obecnej sytuacji, jaka panuje wśród nastolatków na całym świecie.

Główny bohater, Joe, to z pozoru normalny chłopiec ze zwyczajnymi problemami. Jak sam o sobie mówi - cichy i niewinny, niczym niewyróżniający się człowiek w dziwnej czapce. Przybył do Londynu, aby wyleczyć chorą rękę, a do domu wrócił z bałaganem w głowie. Jadąc pociągiem zobaczył Candy - dziewczynę, która w dużo szybszym czasie, niż sam by się tego spodziewał, skradła jego serce. Próby "The Katies" - zespołu, w którym grał razem z grupą rówieśników, przestały go już fascynować. Tak samo było ze wszystkim, czego się dotknął. Nagle przestawało mieć jakikolwiek sens.

Wkrótce jednak cudowny obraz zauroczenia, jakie chłopiec stworzył w swojej głowie, przybrał bardziej realistycznych barw. Po kilku spotkaniach Joe odkrywa, że dziewczyna jest prostytutką, która sprzedając się, zarabia na heroinę, od której jest uzależniona. Jakby tego było mało, ma również uporczywego alfonsa - Iggiego, który ciągle "siedzi jej na ogonie" i w dalszej części powieści sprawia niemało kłopotów. Od momentu poznania prawdy, Joe pragnie zrobić wszystko, aby wyzwolić swoją miłość od strasznego losu i uzależnienia.

Wykańcza samego siebie biorąc na własne barki problemy, które go przerastają. Obserwuje okropne rzeczy, jakie nadarzają się dziewczynie podczas chwilowych przerw od brania używek, jednak pomimo cierpień, których doświadcza Candy, chłopiec nie zamierza przestawać udzielać jej pomocy. Iggy również nie okazuje się być osobą, którą można poprosić o pomoc, a wręcz przeciwnie - prześladuje dziewczynę, którą uważa za swoją własność i za wszelką cenę chce, aby pozostała w swoim "zawodzie". Jednak nawet mimo to, Joe nie przestaje mieć nadziei, że w końcu przyjdzie dzień, w którym uzależnienie będzie obcym słowem dla wybranki jego serca.

Powieść jest pisana prostym językiem. Nic się nie miesza ani nie myli, postacie są jasno przedstawione. Od momentu wydania książki aż do dnia dzisiejszego możemy przy czytaniu jej odwołać się do tego, co dzieje się wśród młodzieży. Jest to stwierdzenie, którego nikt nie chciałby usłyszeć, jednak przez siedem lat ciągle spotykamy się z tymi samymi problemami, a więc tematyka powieści jest aktualna. Szczerze polecę tę książkę osobom, które lubią książki o takiej tematyce, jednak ci, którzy lubią wyraźne zakończenie, mogą odczuwać niedosyt.

Zbyt wiele rzeczy mieszało się w mojej głowie - światłość, ciemność, śmiech, ból, potrzeba, nienawiść, miłość...
Dlaczego zawsze musi tak być?
Dlaczego zawsze musi boleć?

sobota, 9 czerwca 2012

Lew, Czarownica i Stara Szafa







Autor: C. S. Lewis
Oryginalny tytuł: The Lion, The Witch and The Wardrobe
Seria: Opowieści z Narnii [tom 1]
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 182
Premiera: 1950
Ocena: 8/10










„Opowieści z Narni” to siedmiotomowy cykl wydany w latach 1950-1956 przez Clive Staples Lewis’a. Był angielskim pisarzem, historykiem literatury uważanym za znawcę średniowiecza i renesansu. Przyjaźnił się z J. R. R. Tolkienem, którego prace były dla niego inspiracją. Podobnie do twórcy Śródziemia, pragnął stworzyć własny, magiczny świat i w niedługim czasie mu się to udało. A świat ten był doprawdy bajkowy!


II wojna światowa to czas, w którym rozpoczyna się akcja powieści, stanowiącej pierwszą część serii. Londyn zaczyna być oblegany przez przedstawicieli niemieckich wojsk. Każdy z mieszkańców poszukuje schronienia, a co za tym idzie - pomysłu na ochronę swoich dzieci. W tej sytuacji miasto opuszcza czwórka rodzeństwa – Łucja, Zuzanna, Edmund i Piotr. Razem z resztą dzieci, odjeżdżają pociągiem do miejsc, w których mają mieszkać. Rodzeństwu przypada stary, osobliwy mężczyzna zamieszkujący duży dom na wsi.


Każde z dzieci miało mieszane uczucia odnośnie przeprowadzki; Łucja – najmłodsza z czwórki rodzeństwa – tęskniła za rodzicami, brakowało jej matczynej opieki i miłości. Była to niezwykle dobra, wrażliwa i szczera dziewczynka, mająca zawsze nadzieję na najlepsze. Nie zawahałaby się oddać własnego życia za kogoś, kto wydał jej się sympatycznym stworzeniem. Dzięki wspaniałemu usposobieniu, nikt nie jest w stanie wyrządzić jej krzywdy. 

Kolejnym dzieckiem w hierarchii wiekowej był złośliwy i kłamliwy chłopiec imieniem Edmund. Do wszystkiego podchodził sceptycznie, potrzebował ojca, który zaciągnął się do wojska i nie mógł być dla niego wzorem. Naśmiewał się z młodszej siostry, był ciekawski, ulegał wpływom. Jednak z biegiem czasu możemy zauważyć, że jego zachowanie niesamowicie się zmienia. Z niesfornego chłopca staje się poważnym, sprawiedliwym mężczyzną.


Jeśli mowa o sceptycznym podejściu, mistrzem możemy mianować Zuzannę – dziewczynę o spokojnym usposobieniu, która nie chciała narażać siebie i rodzeństwa na niebezpieczeństwo. Nie wierzyła w nic, czego nie potwierdziła nauka. Z natury była łagodną, pomocną osobą, którą ostatecznie udało się namówić na wyprawę pełną przygód.


Ostatnim dzieckiem był Piotr. Uważał, że jeśli ojciec nie mógł z nimi wyjechać, to jako jego najstarszy syn, czuł się odpowiedzialny za opiekę nad młodszym rodzeństwem. Takie podejście nie podobało się jednak bratu i siostrom, którzy chcieli być samodzielni.


Pewnego dnia, znudzone brzydką pogodą dzieci, postanawiają pobawić się w chowanego. Właśnie wtedy zaczyna się przygoda, która odmieni ich życia na zawsze.
Łucja otwiera pokój, w którym nie znajduje się nic prócz wielkiej, tajemniczej szafy. Uznając, że będzie to najlepsze miejsce na kryjówkę, wchodzi do niej i… ląduje w śniegu. Zachwycona bajkowym otoczeniem, idzie przed siebie. Gdy dochodzi do latarni, stanowiącej początek fantastycznej krainy, spotyka fauna. Jest to mężczyzna z koźlimi kopytami. Z początku oboje byli zawstydzeni, a faun o imieniu Tumnus nie mogło zrozumieć, jakim cudem stworzenie z ludzkiego plemienia przedostało się do tak odległego świata, jednak w kilka chwil wszystko się zmieniło. Wydawało się, że Tumnus chce ją poznać, chce mieć przyjaciela, ale nie było to prawdą. Pomimo że Łucja oczarowała go swoją dobrocią, Biała Czarownica wydawała rozkazy jasno. 


Owa kobieta sama nazwała się Królową, nie tolerowała nieposłuszeństwa i sprzeciwiania się. Zła do szpiku kości. Wymierzane przez nią kary były nieodwracalne, a każda osoba, która sobie „zaskórzyła”, kończyła jako posąg na jej dworze. Dowiedziawszy się o przepowiedni, która mówiła, iż złe czasy przeminął, gdy tron obejmą dwie córki Ewy i dwóch synów Adama, pragnie zabić wszelkie ludzkie istoty, które kiedykolwiek zostaną zauważone w Narnii. Gdy na drodze spotyka chłopca, próbuje go oczarować i zmusić, aby przyprowadził do niej resztę rodzeństwa. W zamian oferuje mu władzę i objęcie tronu. Nieświadomy niczego Edmund, przyprowadza swe siostry i brata, którzy są narażeni na niebezpieczeństwo.


Podczas wypraw do Białej Czarownicy oraz podróży na spotkanie Aslana – ogromnego lwa, który pomimo rzadkich przybyć, zawsze uosabia dobro i jest uważany za twórcę baśniowej krainy – czwórka rodzeństwa napotyka na wiele dotąd nieznanych im stworzeń, mówiących zwierząt i pół ludzi pół koni. Pomimo zwątpienia, smutku i rozczarowań, odwiecznej walki, dobro zawsze zwycięży, a prawowity władca będzie uważany za wzór wśród obywateli niezależnie od tego, czy zasiądzie na tronie, czy nie.


Lewis pisze prostym, zrozumiałym językiem. Przedstawia postacie na zasadzie kontrastu – zupełne inne opisy mają bohaterowie źli, a inne dobrzy. Stara się każde wydarzenie opisać tak, aby młody czytelnik mógł wyciągnąć z tego wnioski. Wierzy, że oddanie i miłość nadal istnieją. Ba! Uważa, że te uczucia mogą przywrócić bliskich do życia.


„Lew, czarownica i stara szafa” to powieść dla dzieci, młodzieży, a także dorosłych. Od samego początku porywa nas w świat fantazji. Polecę ją zwłaszcza osobom z prawie tak wybujałą wyobraźnią jak Łucja.



Mam nadzieję, że nikt z czytających tę książkę nie czuł się nigdy tak nieszczęśliwy jak Zuzanna i Łucja tej nocy; ale jeśli ktoś z was przeżył kiedyś coś podobnego - jeśli płakał całą noc, aż zabrakło mu łez - to wie, że w końcu przychodzi pewien szczególny rodzaj spokoju. Człowiek czuje się tak, jakby już nic nigdy nie miało się zdarzyć.



Ta recenzja została opublikowana na stronie Amanita.pl oraz Junior.reporter.pl.

środa, 6 czerwca 2012

Hobbit albo tam i z powrotem







Autor: J. R. R. Tolkien
Oryginalny tytuł: The Hobbit or There and Back Again
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 278
Premiera: 1937
Ocena: 2/10







John Ronald Reuel Tolkien urodził się pod koniec XIX wieku. Za początek jego zamiłowania do literatury możemy uznać rok 1911, kiedy rozpoczął studia w zakresie filologii klasycznej, a kilka lat później zaczął pisać opowiadania. Weszły one w skład „Silmarillionu”, czyli zbioru opowieści o Pierwszej Erze Świata poprzedzającej dzieje opisane w kolejnych dziełach John’a. „Hobbit” narodził się z historyjek, jakie sam autor opowiadał swoim dzieciom przed snem. Kolejną książką, jaką zasłynął Tolkien był „Władca Pierścieni”, nad którym prace powstały jeszcze rok przed wydaniem poprzedniej powieści. Pisanie go zajęło ponad dziesięć lat. Stał się nie tylko światowym bestsellerem, ale także inspiracją dla osób zainteresowanych sztuką.


„Hobbit albo tam i z powrotem” to niezaprzeczalnie powieść fantasy, która miała być przeznaczona głównie dla dzieci, jednak z biegiem pisania, przeistoczyła się w książkę dla czytelników z nieco starszej grupy wiekowej. Autor przedstawił w niej świat, który sam stworzył – Śródziemie. Powieść zawiera opis plemion zamieszkujących tę krainę, włączając w to tytułowych hobbitów, a także elfy, gobliny, trolle i inne stwory. Ponadto każde z nich ma własne tradycje, historię i język, którym się posługuje. Istnieje tu również oryginalna rachuba czasu – występują trzy Ery Świata.


Akcja powieści rozpoczyna się od krótkiego wyjaśnienia tego, czym jest hobbit, wzmiance o głównym bohaterze oraz jego rodzie. Bilbo Baggins to stwór, o którym mowa. Był to typowy, niczym nie wyróżniający się mieszkaniec nor. Mały, ubrany w zieloną bluzkę i żółte spodnie, o kręconych, gęstych włosach, z niemałym brzuchem. Lubił dobrze zjeść i prowadzić spokojne życie.


Wszystko zaczyna się komplikować, gdy któregoś dnia pewien starzec przychodzi do niego z wizytą. Po krótkiej rozmowie hobbit potrafi odgadnąć, że odwiedził go sam czarodziej Gandalf – człowiek o niskim wzroście i długiej brodzie, ubrany w szary płaszcz i wysoki, spiczasty kapelusz. Jego imię nie jest żadną nowością w Śródziemiu. Znany jest bowiem z męstwa, odwagi i mądrości. Gdy zjawia się w mieszkaniu Baggins’a, tłumaczy mu, że zgodnie z historią jego rodziny, hobbit ma w żyłach zamiłowanie do odkrywania nieznanych lądów i wyruszanie na wyprawy w poszukiwaniu przygód. Mimo że początkowo nie był zbyt przyjaźnie nastawiony do mężczyzny, a wizję ruszenia się ze swej przytulnej norki uważał za niedorzeczną, nie miał innego wyjścia – mag podjął decyzję za niego. Wkrótce do jego domu zaczęły schodzić się krasnoludy, było ich aż trzynaście. Okazały się chciwymi, żądnymi skarbów istotami. Zaplanowały wędrówkę do Samotnej Góry, gdzie zostały ukryte skarby, które należały do ich plemienia, lecz wejście tam nie było łatwe – najpierw trzeba było zmierzyć się ze smokiem, który stał na warcie.


Wyprawie towarzyszy wiele przygód. Podróżnicy napotykają między innymi na trolle i o mało nie płacą za to życiem oraz na gobliny skazujące ich na śmierć, której udało im się uniknąć dzięki zaklęciu Gandalf’a. Jednak to nie koniec niebezpieczeństw. Z każdą przebytą milą staje się coraz gorzej, lecz z wielu sytuacji bohaterom udaje się wyjść bez draśnięcia dzięki sprycie i bystrym umyśle.


Język Tolkiena nie jest ciężki, jednak styl pisania zupełnie mi się nie spodobał. W zdaniu występuje więcej imion niż w nie jednej całej książce i jest to trudne do zapamiętania, a co dopiero do późniejszego rozróżnienia. Postacie mylą się, bo mają podobne nazwy, na przykład krasnoludy – Dori, Nori i Ori lub Kili i Fili. Autor rozdrabnia się nawet nad takimi rzeczami jak wspólne siedzenie przy stole lub wyciąganie instrumentów z worka, co jest dość nużące. Wydarzenia nie są rozplanowane, jest to „poplątanie z pomieszaniem”. Trudno było mi przebrnąć przez całą książkę, podchodziłam do niej wiele razy. Ma swoich fanów, lecz ja zdecydowanie do nich nie należę.


Osobom, które preferują jasny, rzeczowy opis sytuacji oraz wydzielenie odpowiedniego czasu na przedstawienie konkretnych bohaterów, książki tej nie poleciłabym. Jednak tym, którym nie przeszkadza żadne z tych rzeczy, z pewnością ją polecę. Ma swoje plusy i minusy. Jeśli nie przeczytasz, nigdy nie dowiesz się czy byłoby warto…


Kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to, czego mu potrzeba.




Ta recenzja została opublikowana na stronie Amanita.pl oraz Junior.reporter.pl

niedziela, 3 czerwca 2012

P.S. Kocham Cię







Autor: Cecelia Ahern
Oryginalny tytuł: P.S. I love you
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 456
Premiera: 2011
Ocena: 8/10







2004 rok – data przełomowa dla Cecelii Ahern – kobiety, która stała się znaną pisarką w wieku 23 lat. Wtedy to zadebiutowała z książką „P.S. Kocham Cię”, która w mgnieniu oka stała się bestsellerem nie tylko w Irlandii, ale także na całym świecie. Los sprawił, że adaptację tej powieści ujrzałam przed jej przeczytaniem, jednak nie powstrzymało mnie to od „dorwania” się do książki. Wręcz przeciwnie – nie mogłam się doczekać, aż w końcu ją kupię.

Oglądałeś film i zastanawiasz się, czy przejrzenie kilkuset kartek nie będzie stratą czasu? Możesz wierzyć mi na słowo – nie będzie! Jednak… radziłabym ubezpieczyć się w paczkę chusteczek i upewnić się, że przez kilka godzin nikt nie będzie ci przeszkadzać, gdyż nie wyobrażam sobie oderwania się od czegoś tak pięknego choć na chwilkę.


Akcja rozgrywa się w rodzinnym mieście autorki – Dublinie. Właśnie tam mieszka para dwojga ludzi, której jak może się wydawać – jest przeznaczone „żyć długo i szczęśliwie”. Ona – wrażliwa, delikatna, kobieca. W temacie pracy skacze z kwiatka na kwiatek, żadna jej nie zadowala i zmienia ją co kilka miesięcy. On – zabawny, nieco wybuchowy, romantyczny. Oddany przyjaciołom i swej wybrance. Świat zaczyna się walić, gdy lekarz wykrywa u niego guza mózgu. Wtedy to wszystko zaczyna się zmieniać. Żona nie odstępuje męża na krok, najchętniej zostałaby z nim w łóżku do końca życia. Troszczy się o niego, dba… Jednak i to na nic, przeznaczenia nikt nie oszuka. Gdy Gerry umiera, Holly przez długi czas nie może dojść do siebie. Nie potrafi pogodzić się z faktem, że jej bratnia dusza, osoba, na której zawsze mogła polegać, która wysłuchiwała jej narzekań i zmartwień, odeszła. Zaniedbuje się, zapomina o reszcie świata, zamyka się w czterech ścianach i z domu wychodzi tylko do kiosku po słodycze. Jednak człowieka można złamać, ale nie pokonać! W najmniej spodziewanym momencie okazuje się, że Gerry zostawił listy na kolejne dziesięć miesięcy. Zapisuje w nich wiele wskazówek oraz wspomnień, dzięki którym łatwiej jest Holly znieść to, że poza tymi karteczkami papieru i myślami krążącymi po jej głowie, nic po nim już nie zostało.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie. Autorka pisze dość rozbudowane zdania, jednakże nie przeszkadza to w czytaniu. Duża ilość epitetów określających uczucia, jakie towarzyszą danej postaci, pomagają czytelnikowi zrozumieć sytuację bohatera. Jako fanka fantastyki mogę powiedzieć, że ta książka była cudowną odskocznią od pozycji, po jakie do tej pory sięgałam. Warto było do niej zajrzeć.


Powieść zawiera wiele porad, o których istnieniu zaczynamy sobie uświadamiać wraz z biegiem czytania książki. Listy, które pisał Gerry oraz postępowanie Holly, jest świetnym poradnikiem dla człowieka, który nie może otrząsnąć się z porażki lub utraty kogoś bliskiego. Jest zbiorem punktów, dzięki którym można wyjść na prostą i zacząć żyć bez oglądania się w przeszłość. Pomocne są też wzmianki o wydarzeniach z życia bohaterów pobocznych – przyjaciół Holly oraz jej rodziny.


Dlatego też, jeśli szukasz wyciskacza łez (nie tylko tych wywołanych smutkiem, ale również tych, które spływają po policzkach przez częste ataki śmiechu!), książki, która wywrze na tobie masę uczuć, bądź nie dajesz sobie rady z sytuacją, z jaką się spotkałeś – ta powieść została napisana dla ciebie!



Zachowaj w pamięci nasze cudowne wspomnienia, ale proszę, nie bój się tworzyć nowych.

Hello~

Cześć i czołem!
Jako że troszkę ogarnęłam szablonowe sprawy, to i czas na powitanie przyszedł. Otóż na tym blogu będziecie mogli znaleźć recenzje książek, które będę starała się umieszczać w miarę systematycznie i od razu po przeczytaniu danego egzemplarza. Dziękuję za pomoc przy tworzeniu kochanej Tris! Kimże bym była, gdybym nie podziękowała właśnie tutaj? :)
Zapraszam do obserwowania, pierwsza recenzja już niedługo.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...