piątek, 24 maja 2013

Fragment "Papierowych miast"



Premiera: 5.06.2013
Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – od zawsze jest zakochany we wspaniałej koleżance, zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum.
Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka  wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy.

Fragment książki
(...)

Był piąty maja, ale równie dobrze mógł to być każdy inny dzień. Moje dni nacechowane były
przyjemną identycznością. Zawsze to lubiłem: lubiłem rutynę. Lubiłem czuć się znudzony. Nie chciałem tego, ale to lubiłem. A zatem piąty maja mógł być dniem jak każdy inny – aż do chwili tuż przed północą, kiedy Margo Roth Spiegelman otworzyła niezabezpieczone siatką okno mojej
sypialni po raz pierwszy, odkąd przed dziewięciu laty kazała mi je zamknąć.

2.
Obróciłem się na dźwięk otwieranego okna i ujrzałem wpatrujące się we mnie niebieskie oczy Margo. Z początku widziałem wyłącznie jej oczy, jednak kiedy mój wzrok przywykł do ciemności, zauważyłem, że Margo ma twarz pomalowaną czarną farbą, a na głowie czarny kaptur.
– Uprawiasz cyberseks?
– Czatuję z Benem Starlingiem.
– To nie jest odpowiedź na moje pytanie, zboku.
Roześmiawszy się z zakłopotaniem, podszedłem do okna i uklęknąłem. Moja twarz znajdowała się teraz kilkanaście centymetrów od jej twarzy. Nie miałem pojęcia, dlaczego Margo tu była, pod moim oknem, w tym stroju.
– Czemu zawdzięczam tę przyjemność? – zapytałem.
Margo i ja nadal byliśmy w koleżeńskich stosunkach, jak sądzę, jednak nie była to komitywa w rodzaju: spotkajmy się w środku nocy z twarzami pomalowanymi czarną farbą. Do tego typu akcji z pewnością miała przyjaciół. Ja zaś nie należałem do ich grona.
– Potrzebny mi twój samochód – wyjaśniła.
– Nie mam samochodu – wyznałem, poruszając tym samym dość drażliwą dla mnie kwestię.
– No to potrzebny mi samochód twojej mamy.
– Masz własny samochód – zauważyłem.
Margo wydęła policzki i westchnęła.
– Zgadza się, ale problem w tym, że rodzice zabrali kluczyki do mojego samochodu i zamknęli je w sejfie, który włożyli pod swoje łóżko, a w ich pokoju śpi Myrna Mountweazel. – To był pies Margo. – A Myrna Mountweazel dostaje cholernego świra, kiedy tylko znajdę się w jej polu widzenia. Jasne, że mogłabym się wślizgnąć do środka, wykraść ten sejf, rozbić go, zabrać kluczyki i odjechać, ale prawda jest taka, że zwyczajnie szkoda zachodu, bo Myrna Mountweazel zacznie szczekać jak opętana, jeśli choćby lekko uchylę drzwi. Więc jak już mówiłam, potrzebny mi
samochód. No i ty musisz prowadzić, bo mam jedenaście spraw do załatwienia dzisiejszej nocy, a co najmniej pięć z nich wymaga kierowcy w pełnej gotowości do ucieczki.
Kiedy przestawałem skupiać wzrok, Margo stawała się samymi oczami, unoszącymi się w eterze. Ale kiedy ponownie koncentrowałem na niej spojrzenie, mogłem rozróżnić kontury twarzy i jeszcze mokrą farbę na skórze. Kości policzkowe Margo tworzyły wraz z brodą trójkątny kształt, a czarne jak smoła wargi układały się w ledwo zauważalny uśmiech.
– Jakieś przestępstwa? – zapytałem.
– Hmm – westchnęła. – Przypomnij mi, czy włamanie z wtargnięciem to przestępstwo.
– Nie – odpowiedziałem stanowczo.
– Nie, to nie jest przestępstwo, pomożesz mi?
– Nie, nie pomogę ci. Nie możesz zwerbować którejś ze swoich służek, żeby cię woziły?
Lacey i/lub Becca zawsze były na każde jej skinienie.
– Ściśle rzecz biorąc, one są częścią problemu – powiedziała Margo.
– Co to za problem?
– Jest jedenaście problemów – odparła nieco zniecierpliwiona.
– Żadnych przestępstw – zaznaczyłem.
– Przysięgam na Boga, że nikt nie będzie ci kazał popełniać przestępstwa.
W tym momencie zapaliły się wszystkie światła wokół domu Margo. Jednym błyskawicznym ruchem wykonała salto przez moje okno i przetoczyła się pod moje łóżko. Kilka sekund później na ganku stanął jej ojciec.
– Margo! – krzyknął. – Widziałem cię!
Spod mojego łóżka dobiegło mnie stłumione „Chryste!”. Margo wyskoczyła spod łóżka, wyprostowała się, podeszła do okna i odkrzyknęła:
– Wyluzuj, tato! Ja tylko usiłuję pogadać trochę z Quentinem. Zawsze mi powtarzasz, jak wspaniały mógłby mieć na mnie wpływ i w ogóle.
– Więc tylko ucinasz sobie pogawędkę z Quentinem?
– Tak.
– To dlaczego masz twarz pomalowaną na czarno?
Margo zawahała się tylko przez moment.
– Tato, odpowiedź na to pytanie wymagałaby wielogodzinnego opisu wcześniejszych wydarzeń, a wiem, że jesteś prawdopodobnie bardzo zmęczony, więc może wróć do…
– Do domu! – zagrzmiał. – W tej chwili!
Margo chwyciła mnie z koszulę, szepcząc mi do ucha: „Za minutę będę z powrotem”, a potem wyszła przez okno.

Gdy tylko wyszła, zabrałem z biurka kluczyki do samochodu. Kluczyki są moje, samochód pechowo nie. Na szesnaste urodziny rodzice wręczyli mi bardzo mały prezent, a ja wiedziałem już w chwili, kiedy mi go dawali, że to kluczyki do samochodu, i niemal się posikałem, bo stale mi powtarzali, że nie stać ich na sprezentowanie mi samochodu. Jednak kiedy wręczali mi to maleńkie, zawinięte w ozdobny papier pudełko, zrozumiałem, że przez cały ten czas mnie zwodzili i że jednak dostanę samochód. Rozerwałem papier i otworzyłem pudełeczko. Rzeczywiście znajdowały się w nim kluczyki. Przy bliższym oglądzie okazało się jednak, że znajdowały się w nim kluczyki do chryslera. Kluczyki do minivana Chryslera. Do tego samego minivana Chryslera, którego właścicielem była moja matka.
– Mój prezent to kluczyki do twojego samochodu? – zapytałem mamę.
– Tom – zwróciła się do taty – mówiłam ci, że będzie sobie robił nadzieje.
– Och, nie zrzucaj winy na mnie – bronił się tata. – Ty po prostu sublimujesz swoją frustrację z powodu moich zarobków.
– Czy ta błyskawiczna analiza nie jest aby odrobinę pasywno-agresywna? – zripostowała mama.
– Czy retoryczne oskarżenia o pasywną agresję nie są w swej naturze pasywno-agresywne? – odparował tata i kontynuowali tę wymianę zdań jeszcze przez dobrą chwilę.
Krótko mówiąc, sytuacja przedstawiała się następująco: miałem dostęp do tego cudu na kółkach, jakim jest najnowszy model minivana Chryslera, wyjąwszy czas, w którym jeździła nim mama. A ponieważ jeździła nim codziennie do pracy, mogłem korzystać z samochodu wyłącznie w weekendy. No, w weekendy i w środku głuchej nocy.
Powrót do mojego okna zajął Margo tylko trochę dłużej niż obiecaną minutę. A mimo to pod jej nieobecność zdążyłem znowu się zawahać.
– Jutro jest szkoła – przypomniałem jej.
– Tak, wiem – odparła Margo. – Jutro jest szkoła i pojutrze też, a rozmyślanie nad tym zbyt długo może doprowadzić dziewczynę do szału. Więc zgoda, jest środek tygodnia. Właśnie dlatego musimy już iść, żeby do rana wrócić.
– No nie wiem.
– Q – powiedziała – Q. Kochanie. Od jak dawna jesteśmy bliskimi przyjaciółmi?
– Nie jesteśmy przyjaciółmi. Jesteśmy sąsiadami.
– Chryste, Q. Czy nie jestem dla ciebie miła? Czy nie nakazuję czeredzie moich pachołków, żeby dobrze cię traktowali w szkole?
– Mhm – odmruknąłem z powątpiewaniem, choć szczerze mówiąc, zawsze podejrzewałem, że to właśnie Margo powstrzymywała Chucka Parsona i jemu podobnych przed znęcaniem się nad nami.
Zamrugała. Nawet powieki pomalowała sobie na czarno.
– Q – ponagliła – musimy iść.

Więc poszedłem. Wyślizgnąłem się oknem i z pochylonymi głowami pobiegliśmy wzdłuż ściany mojego domu, aż dopadliśmy drzwi minivana. Margo szepnęła, żebym nie zamykał drzwi – za dużo hałasu – więc przy otwartych drzwiach wrzuciłem luz i odepchnąłem się stopą od betonu,
pozwalając, by minivan wytoczył się z podjazdu. Powoli przetoczyliśmy się obok kilku domów, zanim włączyłem silnik i światła. Zatrzasnęliśmy drzwi i ruszyłem w niekończące się serpentyny ulic Jefferson Park, którego domy wciąż wyglądały na nowe i plastikowe, niczym wioska z klocków zamieszkana przez dziesiątki tysięcy prawdziwych ludzi.
Margo zaczęła mówić:
– Najgorsze jest to, że tak naprawdę wcale im nie zależy; im się po prostu wydaje, że moje wybryki stawiają ich w złym świetle. Nawet teraz, wiesz, co mi powiedział? Powiedział: „Nie obchodzi mnie, jeśli schrzanisz swoje życie, ale nie ośmieszaj nas przed Jacobsenami – to nasi przyjaciele”. Żałosne. Nawet nie masz pojęcia, jak utrudnili mi wydostanie się z tego cholernego domu. Kojarzysz, jak ci w filmach o ucieczce z więzienia wkładają zwinięte ubrania pod koc, żeby wyglądało, że ktoś tam leży? – Skinąłem głową. – No, a moja mama umieściła w moim pokoju przeklętą elektroniczną nianię, żeby przez całą noc mogła słyszeć, jak oddycham podczas snu. Musiałam więc zapłacić Ruthie pięć dolców, żeby spała w moim pokoju, a zwinięte ubrania włożyłam do łóżka w jej pokoju. – Ruthie to młodsza siostra Margo. – Teraz to pieprzona
mission impossible. Kiedyś mogłam się wymknąć jak normalna amerykańska dziewczyna – zwyczajnie wyjść przez okno i zeskoczyć z dachu. Ale, Boże, teraz to jak życie w faszystowskiej dyktaturze.
– Zamierzasz powiedzieć mi, dokąd jedziemy?
– Dobra, najpierw jedziemy do Publixu. Z powodów, które wyjaśnię później, chcę, żebyś zrobił dla mnie małe zakupy. A potem do Wal-Martu.
– Czyli co, wybieramy się na wielką objazdową wyprawę po wszystkich placówkach handlowych środkowej Florydy? – zapytałem.
– Dziś w nocy, kochanie, będziemy naprawiać wiele złego. A także popsujemy trochę dobrego. Ostatni będą pierwszymi; a pierwsi ostatnimi; pokorni posiądą trochę ziemi. Jednak zanim radykalnie zmienimy oblicze świata, musimy pójść na zakupy.
Wkrótce zajechałem pod Publix i zaparkowałem na niemal całkowicie pustym parkingu.
– Słuchaj – rzuciła – ile masz przy sobie pieniędzy?
– Zero dolarów i zero centów – odparłem. Wyłączywszy zapłon, obróciłem się w jej stronę. Margo wcisnęła rękę do kieszeni obcisłych, ciemnych dżinsów i wyciągnęła kilka studolarowych banknotów.
– Na szczęście dobry Bóg nam pobłogosławił – oznajmiła.
– Co to, u diabła?
– Pieniądze na bat micwę, psia mać. Rodzice nie dali mi dostępu do konta, ale znam ich hasło, bo do wszystkiego używają „myrnamountw3az3l”. To sobie wypłaciłam.
Usiłowałem nie dać po sobie poznać ogarniającego mnie podziwu, lecz ona dostrzegła, jak na nią patrzę, i uśmiechnęła się do mnie znacząco.
– Krótko mówiąc – dodała – to będzie najlepsza noc w twoim życiu.


Już wkrótce w księgarniach!


poniedziałek, 20 maja 2013

Pretty Little Liars. Zabójcze, Bez serca, Pożądane


Czasem jesteśmy skazani na powtarzanie tego, o czym zapomnieliśmy.

W odróżnieniu do poprzednich niebezpiecznych wydarzeń, które czterem dziewczynom z Rosewood zafundowało tajemnicze A., tym razem nastolatki postanowiły zgłosić tę sytuację na policję. Niestety gdy detektywi przeszukiwali las w poszukiwaniu ciała, które jeszcze kilka godzin temu Aria, Hanna, Emily i Spencer widziały na własne oczy, nie znaleźli niczego. Nastolatki zaczynają zastanawiać się, co chciał im udowodnić ich największy wróg... a może partner in crime (partner w przestępstwie)? Obłęd wywołany tajemniczymi wiadomościami, które jeszcze niedawno dziewczyny dostawały od swego prześladowcy, odszedł w niepamięć. Smsy, które obecnie dostają nie są nawet częściowo tak przerażające, jak dotychczas. Zatem czy można stwierdzić, że A. w swój własny, odmienny, szalony sposób próbuje pomóc im w rozwikłaniu zagadki dotyczącej śmierci ich przyjaciółki, Alison DiLaurentis?


Trzeba żywić nadzieję jak długo się da. Ale trzeba też umieć ją porzucić.

Po strasznym pożarze Spencer straciła nie tylko swój domek w ogródku, lecz także godność - podobnie jak pozostałe dziewczyny. Niemal wszystkie są przekonane, że widziały swoją zmarłą przyjaciółkę, Ali. Jednak gdy oznajmiły to władzom miasteczka, nikt im nie uwierzył, wszyscy w szkole zaczęli wytykać je palcami, natomiast media nazwały je kłamczuchami. Dzięki takiej reakcji nastolatki przestały wierzyć same sobie w to, że zobaczyły Alison. Mając znacznie więcej kłopotów na głowie, przestają o tym myśleć i zaczynają zajmować się własnymi problemami. Niestety sprawa ich rzekomo zmarłej przyjaciółki wydaje się ich prześladować - A. wysyła Emily do wioski amiszów, Hanna zostaje umieszczona w ośrodku psychiatrycznym, a Aria postanawia zasięgnąć pomocy medium. Jedyną osobą, która uparcie wierzy w to, że Alison została już pogrzebana, jest Spencer. Obecnie musi uporać się z problemami rodzinnymi. Czy naprawdę została adoptowana?


Czas zacząć przedstawienie. -A.

Rzekomy morderca Alison został aresztowany, więc wydawać by się mogło, że dziewczyny nareszcie mogą odetchnąć z ulgą. Czym jednak byłoby ich życie bez pewnych dramatów? Gdy A. chowa się za kurtynę, na scenę wychodzi... bliźniaczka Alison, o której nikt nie miał pojęcia! Courtney w mig staje się tak popularna jak dawniej jej siostra, jednak mimo że dopiero zaczęła życie w Rosewood, wydaje się jakby znała każdą tajemnicę, jaką skrywają w sobie mieszkańcy. Czwórka przyjaciółek zmarłej dziewczyny również nie pozostaje obojętna Courtney. Nastolatka szybko staje się podporą dla każdej z kłamczuch. Ratuje Hannę z opresji po dziwnym żarcie, rozkochuje w sobie Emily, która najwyraźniej nadal nie otrząsnęła się po swojej sympatii do Alison, jest również idealnym ramieniem, na którym Spencer może się wypłakać po przykrych doświadczeniach ze swoją rodziną. Swoje prawdziwe, kłamliwe oblicze Courtney pokazuje tylko w życiu Arii, gdy to postanawia odbić jej chłopaka. Jakie tajemnice skrywa nowa dziewczyna w mieście pełnym sekretów?


Zabójcze, Bez serca i Pożądane to kolejno szósty, siódmy i ósmy tom bestsellerowej serii Pretty Little Liars, napisanej przez Sarę Shepard. Podczas gdy pierwsze części sagi skupiały się głównie na problemach z życia dziewczyn oraz wiadomościach, które dostawały od tajemniczego nadawcy, fabuła kolejnych tomów opiera się zwłaszcza na sprawie morderstwa jednej z mieszkanek Rosewood. Im dalej idąc, tym więcej pytań rodzi się w umyśle czytającego. Shepard ma coraz dojrzalsze pomysły, przez co nigdy nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Tym razem A. okazało się być pomocne wobec dziewczyn, czego powodu dowiadujemy się w tych trzech częściach. Ba! Przy zakończeniu ósmego tomu dowiadujemy się o tożsamości prześladowcy, a także o tym, kto naprawdę zamordował Alison DiLaurentis. Zaciekawieni? Przestraszeni? Prawidłowo! Jak najbardziej polecam.

Oceny: 8/10, 7/10, 8/10

niedziela, 19 maja 2013

Wielki Gatsby

Bardzo przykro jest spojrzeć nagle cudzymi oczami na to, do czego już zdążyliśmy się przystosować.

Pogoń za karierą i pieniądzem w obecnych czasach nie jest niczym nowym, choć obieranie tych ścieżek zaczęło rozwijać się najgwałtowniej w czasach dwudziestolecia międzywojennego. Podczas gdy w Polsce był to czas świętowania wyczekiwanego odzyskania niepodległości, amerykańskie zabawy wyglądały nieco inaczej. Na ważne przyjęcia panie ubierały najpiękniejsze sukienki, a na ich ciele nie brakowało drogocennych kamieni. Panowie natomiast, odetchnąwszy po służbie na wojnie, zaczęli zajmować się biznesem. Lata 20. XX wieku w Ameryce, w przeciwieństwie do Europy, wyglądały dość bogato - niestety nie pod względem mentalności ówczesnych ludzi, których sposób myślenia obecnie można byłoby uznać za płytki. Zatem... czy aby na pewno chciałbyś żyć w  czasach, w których najważniejsza jest powierzchowność? Och, zaraz! Przecież to właśnie w nich teraz żyjesz!

Nick Carraway, od niedawna mieszkaniec Nowego Jorku, postanawia spróbować swoich sił w zawodzie maklera, lecz za każdym razem, gdy stoi u progu swego domu, nie może zdusić w sobie zaciekawienia wywołanego wspaniałym wyglądem posiadłości swojego sąsiada, niejakiego Jaya Gatsby'ego. Mężczyzna, podobnie jak pozostali mieszkańcy tego miasta, nie ma pojęcia, kim naprawdę jest ten niewątpliwie ważny człowiek. Co rusz słyszy jego nazwisko wplecione w przeróżne historie, które rzekomo mówią prawdę o jego życiu. Dowiaduje się jej jednak dopiero podczas pierwszego z wystawnych przyjęć organizowanych przez samego Gatsby'ego, na które zostaje zaproszony. Nick wkrótce staje się jego przyjacielem. Niestety zbliżyli się do siebie nie bez powodu...

Francis Scott Fitzgerald, nazywany również kronikarzem epoki jazzu i reprezentantem straconego pokolenia pisarzy amerykańskich, żył i tworzył w pierwszej połowie XX wieku. W swojej prozie poruszał tematy moralności, opisywał także wiele sytuacji, jakie miały miejsce tuż po zakończeniu I wojny światowej, w której podobnie do swoich kolegów po fachu, uczestniczył. Wielki Gatsby często nazywany jest częściowo autobiograficzną powieścią autora, który podobnie do tytułowego bohatera, wiódł bujne życie towarzyskie. Zelda, żona pisarza, stawała się inspiracją do wielu żeńskich postaci, występujących w powieściach autora, lecz czy jej cechy znalazły się również w tej?

Powieść ta jest zbiorem wciąż aktualnych morałów. Niewątpliwie jest to pozycja, która nie jednemu z nas uświadomi, czym może się skończyć przekładanie kariery nad takie wartości jak miłość czy rodzina. Z pewnością też nauczy czytelnika o wartości prawdziwej, niezakłamanej przyjaźni, jakiej nie każdy miał okazję zaznać. Wielki Gatsby jest bowiem opowieścią o życiowej przegranej - zarówno w miłości, przyjaźni, jak i w karierze. Tytułowy bohater osiągał swój sukces małym kroczkami, aby później wznieść się na sam szczyt i być na językach każdego nowojorczyka. Będąc jeszcze chłopcem, zakochał w kobiecie, z którą nie mógł spędzić życia, nie mając grosza przy duszy. Tuż po wojnie nie miał pieniędzy nawet na zakup najzwyklejszego, codziennego ubrania i prawdopodobnie jeśli nie zaimponowałby nikomu częściowo odbytymi studiami na Oxfordzie, żyłby w biedzie przez długie lata. Gdy tylko zdobył pieniądze, o których marzył i mógł pozwolić sobie na palenie cygar w swym wielkim domostwie, zrozumiał, że nareszcie nadszedł czas na odzyskanie miłości swojego życia. Do tego celu postanowił wykorzystać kuzyna kobiety, z którym szybko się zaprzyjaźnił. Wkrótce jednak przekonał się, że przez minione lata żył jedynie własnymi wyobrażeniami o ukochanej, zapominając przy tym o jej prawdziwym obliczu. Kiedy i o tym zdążył się przekonać, został porzucony nawet przez rzekomych przyjaciół...

Dojrzały, doświadczony literacko język, jakim posługuje się autor w tej powieści, na pewno zachwyci antyfanów młodzieżówek, które zazwyczaj wyróżniają się przeciwieństwem tych cech. Myśli pisarza, które tak umiejętnie ubierał w słowa, są jednym z niestety niewielu plusów tej książki. Mimo że oczywiście jest godna polecenia i każdy człowiek, niezależnie od tego, czy interesuje się literaturą, powinien ją przeczytać, nie jest fenomenem, jakiego się spodziewałam. Słysząc wychwalające opinie fanów Fitzgeralda, nie mogłam doczekać się przeczytania tego tytułu. Pech chciał, że spotkałam się z rozczarowaniem. Czasem zdarza się, że książki mają to coś, jednak w Wielkim Gatsbym nie mogę się tego doszukać. Rozkładając powieść na poszczególne elementy, nie widzę w niej niczego złego - począwszy od czasu i miejsca akcji, których lepiej nie mogłam sobie wymarzyć, poprzez cudowny język, aż do idealnie wykreowanych bohaterów, oddających klimat okresu międzywojennego. Jednak składając to w całość, nie mogę doszukać się już tak wielu zalet tej pozycji. Myślę jednak, że fani klasyki literatury nie będą zawiedzeni!


Ocena: 5/10
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Juventum.pl i księgarni dobreksiazki.pl!

środa, 15 maja 2013

Intruz




Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało.


Czy wyobrażasz sobie życie w świecie, w którym nie istnieje przemoc? Nikt nie wszczyna wojen, ludzie żyją w pokoju, pełni akceptacji do pozostałych mieszkańców naszej planety - niezależnie od ich rasy czy pozycji społecznej. Bez wątpienia niemal każdy z nas marzy o byciu częścią takiego społeczeństwa, jednak jak to w życiu bywa, nawet w takim przypadku istnieje haczyk. Co powiedziałbyś, gdyby rasa ludzka przegrała i została ofiarami pozornie perfekcyjnych stworzeń, nazywanych duszami, które wszczepiając się w nasze ciało, odbierają nam świadomość, prawo do własnych decyzji, a co za tym idzie, prawo do życia? Jak wyglądałby twój plan, jeśli stanąłbyś przed obliczem unicestwienia - czegoś znacznie gorszego od samej śmierci?

Melanie była jedną z nas - ludzi, których ciała obecnie zostały przejęte przez nieśmiertelne dusze, będące naszymi wrogami, okupującymi Ziemię jako jedną z wielu planet w galaktyce, którą posiedli. Dziewczyna, jako jedna z nielicznych osób wciąż świadomych swego istnienia, po zapoznaniu się z kilka lat starszym Jaredem, dołączyła do podziemnej grupy ocalałych. Znalazło się tam również miejsce dla jej młodszego brata, Jamiego. Niestety gdy wyruszyła na jedną z misji, została schwytana przez wrogów. Ich zamiarem było wszczepienie w jej ciało jednego z obcych, którzy wyłudziliby od niej informacje o kryjówce ostatnich prawowitych mieszkańców tej planety. Mimo że zabieg przeszedł pozornie bezproblemowo, Wagabunda - nowa mieszkanka ciała dziewczyny, wkrótce odkrywa pewien błąd i po długich przemyśleniach, postanawia połączyć siły ze swoją towarzyszką. Nie mogą pozwolić na schwytanie najbliższych ich sercom istot.

W czasach ogromnej popularności dystopii, które znów wróciły do łask, rzadko spotykamy się z tego typu książką, w której wrogami nie są ludzie, a zupełnie inne istoty. Zazwyczaj rządzą władzy i terroru wykazuje się właśnie nasz gatunek, którego zamierzenia często są niejasne. W Intruzie natomiast mamy do czynienia ze srebrnymi maziami, których odnóża wszczepiają się w każde komórki naszego ciała, gdy tylko mają na to szansę. Dusze wymazują nam pamięć, o ile nie mają podejrzeń o działalność człowieka w grupie rebeliantów. Jak można się domyślić, równa się to ze zniszczeniem człowieka, który do tej pory zamieszkiwał dane ciało. Wspomniane istoty są więc tytułowymi intruzami, które napadają na nasze ziemie ze swoimi pseudoidealnymi planami. W ich zamierzeniach, które szybko się ziściły, świat miał stać się bezkonfliktową planetą, podobnie jak pozostałe, zamieszkałe przez nich miejsca. Można zatem śmiało powiedzieć, że sytuacja, w której znalazła się Wagabunda, jest jedną na milion. Nigdy dotąd dusze nie miały styczności z tak walecznym człowiekiem jak Melanie. To jej głos, myśli i wspomnienia krążyły w głowie wszczepionej w jej ciało istoty, która szybko przekonała się, że stoi po złej stronie wojny.

Stephenie Meyer jest kojarzona głównie z bestsellerową sagą Zmierzch, za co nie można nikogo winić. Wstydzić się jednak powinny osoby, które tkwią w przekonaniu, iż jej kolejna powieść może być wrzucona do tego samego worka! Intruz jest bowiem całkowitym przeciwieństwem niezbyt ambitnych książek o wampirach, które zostały pokochane przez nastolatki na całym świecie. Antyfani są zdania, że jedyną rzeczą, jakiej dziewczyna staje się pewna po przeczytaniu wywodów Belli, jest konieczność posiadania mężczyzny u swego boku. Dystopia amerykańskiej pisarki jest natomiast pełna niezwykle mądrych i przydatnych wniosków, jakie można wysnuć po przeczytaniu całej książki. Mamy możliwość zastanowienia się, a raczej gdybania, co by się z nami stało, jeśli znaleźlibyśmy się w takiej sytuacji jak główne bohaterki. Dodatkowo stajemy się pewni tego, jak wielką wartością w życiu jest miłość i rodzina. Obserwując tajną działalność ludzi z punktu widzenia intruza, jesteśmy dumni z tego, że w najkrytyczniejszych chwilach nasz gatunek byłby w stanie się zjednoczyć i działać wspólnie, nie patrząc na to, kto jest kim. Jest to jedynie kilka przykładów, jakich w tej książce można znaleźć naprawdę mnóstwo.

Główne bohaterki, jakimi bez wątpienia są Wagabunda i Melanie, to silne osobowości, którym daleko do ideału. Wagabunda jest rozchwytywaną przedstawicielką dusz, odbywających podróże po całym wszechświecie. W poprzednich życiach była nawet niedźwiedziem, dzięki czemu teraz ma o czym opowiadać tym, którzy tego typu odwiedziny mają jeszcze przed sobą. Prowadziła wykłady na uczelni, gdzie dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniami z planet, które odwiedziła. Do momentu, gdy znalazła się w ciele Melanie, była pewna, iż istoty, do których grona sama należała, są perfekcyjne, a ich miejsce na Ziemi całkowicie uzasadnione. Kiedy poznała mentalność człowieka oraz uczucia, z jakimi dotychczas nie miała styczności, stopniowo przyznawała rację ludziom, a bunt i opór, jaki stawiali, uznała za zrozumiały. Po spotkaniu kolejnych ocalałych, zawarciu z nimi przyjaźni oraz innych, znacznie silniejszych więzi, sama poczuła się jak człowiek, a wkrótce zaczęła przeciwstawiać się innym duszom. Jest tu przedstawione zjawisko zachwianej lojalności i uczucia przynależności.

Melanie można by natomiast zaliczyć do typowych buntowniczek-rebeliantek, które zgodziłyby się na najgorsze cierpienie, jeśli tym kosztem mogłyby uratować swoich bliskich przed schwytaniem. Po śmierci rodziców, dziewczyna musiała zaopiekować się swym młodszym bratem, co było nie lada wyczynem w czasach, gdy nie zaatakowani przez dusze ludzie nie mieli dostępu do podstawowych rzeczy. Musiała błyskawicznie dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za wychowanie chłopca, który był dla niej wszystkim. Gdy spotkała Jareda, mężczyzna zajął drugie miejsce w tej hierarchii. On również należał do niewielkiej grupy ludzi, którzy jeszcze nie zostali schwytani w ręce wroga. Dopiero podczas oglądania ich wspomnień, wraz z Wagabundą uświadamiamy sobie siłę miłości w niepewnych czasach.

Intruz to zupełnie nowa Stephenie Meyer, której nie poznałabym, gdyby nie jej nazwisko na okładce książki. Jej warsztat pisarski przez minione lata diametralnie się zmienił - na szczęście idzie on ku lepszemu. Widać również znacznie większe zaangażowanie w pisanie książki oraz masę świeżych, dobrych pomysłów. Miejmy nadzieję, że kilka z nich wykorzysta również w sequelu, który prawdopodobnie będzie nosił nazwę Łowca!
Ocena: 8+/10
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Juventum.pl i wydawnictwu Dolnośląskiemu.

środa, 1 maja 2013

Kwiecień 2013



Kwiecień minął szybciej niż się tego spodziewałam... W związku z egzaminami, które (thank god) skończyły się w ubiegłym tygodniu, nie miałam czasu na czytanie książek, stąd też chyba najsłabszy wynik ever. Jednak przestałam się tym już tak przejmować, bo w maju będę miała troszkę więcej czasu na książki :3 Cóż, przynajmniej mam taką nadzieję...




Przeczytanych książek: 6
Sara Shepard "Pretty Little Liars. Pożądane"
Gregg Olsen "Zazdrość" (RECENZJA)
William Poundstone "Czy jesteś wystarczająco bystry, żeby pracować w Google?"
Stephenie Meyer "Intruz"
L. M. Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza" (po raz... setny?)
L. M. Montgomery "Ania na uniwersytecie" (po raz... setny?)

Łącznie przewertowanych stron: 2034, dziennie: ok. 68

Najwyżej oceniona książka: Stephenie Meyer "Intruz"

Najniżej oceniona książka: Gregg Olsen "Zazdrość"

Nowe współprace: Zielona Sowa

Czytelnicy szukali tutaj... co czytać po Greyu!

Jak widzicie, ten miesiąc pod względem czytelniczym wypadł dość słabo, choć i tak nie narzekam, bo odkryłam mojego nowego ulubieńca, a jest nim Ian O'Shea! <3 Tak, zakochałam się nie w samym "Intruzie" (cóż, nie aż tak mocno...), a właśnie w tej postaci. Stephenie naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła, ale o tym napiszę w recenzji ;) Dajcie znać, ile książek udało Wam się przeczytać w minionym miesiącu!

wtorek, 30 kwietnia 2013

Stosik #4

W kwietniu starałam się przystopować z zamawianiem książek i myślę, że robię małe postępy :3 Teraz nie jest to już ogromne stosisko, a nieco mniejszy stosik, z którego jestem dumna :) Przez przygotowania do egzaminów musiałam odmówić sobie czytania przez niemal cały miesiąc, stąd też większość widocznych pozycji nie została zrecenzowana. Nie zrobiłam również zakupów z okazji Dnia Książki (nad czym ubolewam...), ale to jest akurat do nadrobienia ;)
Zapraszam do oglądania!


Od góry:
A. i S. Litwinowie "Wycieczka na tamten świat" - od Oficynki
Eva Weaver "Lalki z getta" - od A-G-W.info
Tara Hudson "Pomiędzy" - od księgarni Gandalf
T. E. Sniegoski "Nefilim" - z wymiany na LC
T. E. Sniegoski "Lewiatan" - z wymiany na LC
Emily Hansworth "Przez ciebie" - od Nastek.pl
Valerie Tasso "Dziennik nimfomanki" - od A-G-W.info
J. R. R. Tolkien "Hobbit" - od księgarni Matras
William Poundstone "Czy jesteś wystarczająco bystry, żeby pracować w Google?" - od SQN
Damian Dibben "Strażnicy historii. Nadciąga burza" - od Juventum.pl
Anders de la Motte "[buzz]" - od Czarnej Owcy
Laura Whitcomb "Światła pochylenie" - od księgarni Gandalf
Brigitte Melzer "Elyria" - prezent

niedziela, 28 kwietnia 2013

Zazdrość


Autor: Gregg Olsen
Oryginalny tytuł: Envy
Seria: Pusta trumna [tom 1]
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 328
Premiera: 2012

Kłopoty zawsze rodzą kłopoty. Kiedy widzicie kłopoty, nie pędźcie do nich jak ćmy do ognia. Ćmy zawsze osmalą sobie skrzydła, pamiętajcie.



W dniu swojej śmierci Katelyn poczuła rozczarowanie, żal i smutek. Myślała, że nie będzie jej dane posmakować wymarzonego życia, spełnić swych najskrytszych marzeń czy choćby zakochać się z wzajemnością. Te wszystkie sprawy były jednak odległe w obliczu śmierci, która nadeszła zbyt szybko i nagle. Jedyne co wiemy, to że nastolatka podczas kąpieli została porażona prądem, przez co w ciągu kilku sekund odeszła z tego świata. Nikt nie wie, czy był to akt desperacji - samobójstwo czy był to tylko przypadek. A może zrobił jej to ktoś inny?

W małej mieścinie w Port Gamble wszystkie wieści rozchodzą się w niewyobrażalnie szybkim tempie, a zwłaszcza te złe nowiny. Gdy bliźniaczki Hayley i Taylor dowiedziały się o niewyjaśnionej śmierci bliskiej koleżanki, nie wiedziały, co o tym myśleć. Słysząc o zamknięciu sprawy bez wcześniejszego wyjaśnienia przyczyny tego nieszczęsnego wypadku, dziewczyny decydują się na wszczęcie własnego śledztwa. Wraz z parą znajomych do pomocy będą rozwiązywać kryminalną zagadkę. Niewątpliwie pomogą im również paranormalne zdolności nastolatek, które między innymi po dotknięciu danego przedmiotu widzą wspomnienia, jakie miał z nim posiadacz danej rzeczy. Siostry z pewnością nie spodziewały się, że odkryją sekret jeszcze z ich dzieciństwa, który na pewno nie będzie przyjemny... choć bez wątpienia przerażający.


Gregg Olsen jest amerykańskim autorem kilkunastu powieści. Większość z nich to książki sensacyjne i kryminały. Na polskim rynku oprócz Zazdrości został wydany jedynie Wszędzie śnieg. Czy nasi czytelnicy powinni żałować, że wydawnictwa nie postanowiły przetłumaczyć pozostałych dzieł pisarza? Mam co do tego mieszane uczucia...

Autor z pewnością ciekawi czytelnika, lecz nie rozwija wątku morderstwa aż tak szczegółowo, aby zachęcić do przesiedzenia z książką kilku godzin pod rząd. Nie jest to również thriller, w którym akcja toczyłaby się szybko i ciągle nabierała jeszcze większego tempa. Jedynie podczas czytania ostatnich stu stron, gdzie momentów zaskoczenia jest od groma i przygody bliźniaczek oraz wnioski ze śledztwa zaczynają być coraz ciekawsze, cóż... wtedy miałam ochotę napisać maila do Gregga z zapytaniem, dlaczego nie mógł napisać w ten sposób całej książki! Wtedy lektura byłaby czystą przyjemnością, a nie męką, z jaką mierzyłam się przez kilkadziesiąt stron z środka powieści, gdzie miałam wrażenie, że nie dzieje się zupełnie nic. Na szczęście było to tylko chwilowe.

Zazdrość jest intrygującą i zajmującą książką, opowiadającą o tajemniczej śmierci owiniętej zagadką. Jest to pozycja, przy której można delikatnie wysilić umysł, choć nie jest to konieczne. Powieść sprawdzi się również jako coś lekkiego po męczącym dniu w pracy. Dzieje się tak dlatego, że została napisana dojrzałym językiem, mimo że jest to literatura młodzieżowa. Postaci są wyraźnie zarysowane, a autor przedstawia je w odstępach czasu, mówiąc o nich naprawdę dużo, dzięki czemu po skończeniu czytania książki, czytelnik ma wrażenie, jakby sam żył w świecie tych bohaterów i był ich przyjacielem. Wszystko jest tak naturalne i sprytnie, przebiegle przemyślane, że często sama wpadałam w osłupienie - zwłaszcza przy wspomnianych wcześniej rewelacyjnych ostatnich stu stronach powieści. Oczywiście można byłoby przyczepić się urwania pewnych wątków, lecz przy tak niezobowiązującej lekturze można na to przymknąć oko. Mimo kilku wad... polecam! Warto sięgnąć po tę książkę, jeśli lubi się młodzieżowe kryminały z dozą zjawisk nadprzyrodzonych ;)

Ocena: 6/10
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Juventum.pl oraz wydawnictwu Bukowy Las! 

sobota, 27 kwietnia 2013

Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy



Autor: Janet Evanovich
Oryginalny tytuł: One for the Money
Seria: Łowca nagród Stephenie Plum [tom 1]
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 343
Premiera: 2012

Nic tak nie dodaje dziewczynie animuszu jak para kajdanek w torebce.



Stephenie straciła wszystko. Nie ma celu w życiu, pracy - a w związku z tym również pieniędzy, przez co nawet jej własny, choć marny samochód został jej odebrany. Gdyby tego było mało, młoda kobieta, choć dość pojętna, nie jest wybitnie dobra właściwie w niczym, więc łapie się czego tylko może. Jednym z takich posunięć było znalezienie sobie zajęcia, dzięki któremu spłaci wszystkie długi i codziennie będzie mogła pozwolić sobie na świeże bułeczki na śniadanie. Nową pracę jako łowca nagród zaczęła od słabo płatnych spraw, lecz gdy zauważyła, że jest w stanie znaleźć droższych przestępców, sięga po inne akta i... z szeroko otwartymi oczami zauważa nazwisko człowieka, z którego losem i jej los się jednorazowo skrzyżował. No, dwukrotnie. Okej, kilka razy, ale to już przeszłość! To właśnie Plum próbuje sobie wmówić, lecz czy to na pewno prawda?

Przygody nieustannie pakującej się w kłopoty Stephenie Plum zostały spisane już w ponad dwudziestu tomach, których autorką jest Janet Evanovich - pisarka, na której koncie oprócz popularnej na całym świecie kryminalnej serii są też inne powieści sensacyjne. Tłumaczeniem sagi na język polski zajmuje się Fabryka Słów, której dotychczas udało się wydać aż (a może tylko?) sześć tomów Śliweczki.


Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy z pewnością nie jest książką typowo skierowaną do kobiet ani też opisującą typową kobietę. Główna bohaterka nie jest bowiem ani typem intelektualistki, ani plastikową lalunią - jest czymś pośrodku i to ją wyróżnia, choć nie znając jej, można pomyśleć, że jest taka, jak wszystkie inne. Stephenie Plum wyróżnia się impulsywnością i nie lada temperamentem. Kobieta ta jest bez dwóch zdań porywcza i z całych sił stara się nie kierować sercem, a rozumem i w znacznej większości przypadków jej się to udaje. Gdy coś sobie postanowi, dąży do wyznaczonego celu - nawet po trupach.

Pierwszy tom serii o łowczyni nagród opisywany był jako kryminał z humorem, którego osobiście nie mogłam znaleźć nawet w jednym z rozdziałów książki. Nie był to również romans, mimo że w dalekim tle budziły się dziwne uczucia Plum do jednego z rzekomych przestępców, lecz nie była to miłość, a raczej pożądanie związane z wydarzeniami z jej młodości, co mimo wszystko wolałam niż typowy wątek, który często samoistnie rozpoczyna się w różnego rodzaju książkach.

Książka Janet Evanovich napisana jest prostym w odbiorze językiem, który należy do jednego z niewielu plusów całej powieści. Pomimo iż książkę czyta się w zaskakująco szybkim tempie, akcja czasem ciągnie się i ciągnie, aż dochodząc do ostatnich rozdziałów, czytelnik zaczyna liczyć strony, które pozostały mu do końca tej lektury. Niestety nie jest to jedyną rzeczą, która nie przemawia za kupieniem tej książki. Czytając dziesiątki pozytywnych recenzji, których autorzy zachęcali potencjalnych czytelników do zapoznania się z tą pozycją, uznałam że muszę ją wreszcie mieć! Cóż za zawód mnie spotkał, gdy już dochodząc do połowy wiedziałam, że nie jest to coś, czego szukałam... Owszem, historie niezdarnej kobiety potrafiły zrelaksować mnie po stresującym dniu, lecz na pewno nie było to nic ambitnego ani czymkolwiek się wyróżniającego.

Dlatego też nie mogę polecić tej książki żadnej osobie, która szuka kryminału, jaki nie pozwoli jej zasnąć w nocy z powodu miliona myśli odnośnie nadchodzącego zakończenia tych historii, bo nie jest to pozycja, którą można byłoby wrzucić do tego worka. Ba! W mojej opinii nie jest to nawet powieść sensacyjna, jak to wydawnictwo dumnie ją określiło. Uwierzcie mi na słowo - poznacie lepsze książki ;)

Ocena: 4/10
Za książkę serdecznie dziękuję księgarni internetowej Gandalf! 

niedziela, 7 kwietnia 2013

"Witaj w naszym koszmarze..." - konkurs!


Wygraj jeden z trzech egzemplarzy I tomu serii Maximum Ride - Eksperyment "Anioł"

niedziela, 31 marca 2013

Marzec 2013



21 marca uznawany jest za pierwszy dzień wiosny, jednak w tym roku zima zepchnęła ją na drugi plan, czego dowodem jest śnieg sypiący za oknem. Jako książkoholik, sam wiesz, że jest to najlepsza pora na... czytanie!


Przeczytanych książek: 11
C. J. Daugherty "Wybrani" (RECENZJA
Sara Shepard "Pretty Little Liars. Zabójcze"
Liz Braswell "Dziewięć żyć Chloe King. Upadła" (RECENZJA)
Sara Shepard "Pretty Little Liars. Bez serca"
John Green "Gwiazd naszych wina" (RECENZJA)
Jennifer Estep "Pocałunek Gwen Frost" (RECENZJA)
Paolo Bacigalupi "Złomiarz" (RECENZJA)
Eric-Emmanuel Schmitt "Oskar i Pani Róża"
H. P. Lovecraft "Koszmary i fantazje. Listy i eseje" (RECENZJA)
Janet Evanovich "Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy"
E. L. James "Nowe oblicze Greya" (RECENZJA)

Łącznie przewertowanych stron: 3760, dziennie: ok. 121

Najwyżej oceniona książka: John Green "Gwiazd naszych wina"

Najniżej oceniona książka: Jennifer Estep "Pocałunek Gwen Frost"

Nowe współprace: Bukowy Las, Rebis

Czytelnicy szukali tutaj... przysięgi dziewczyn z "Pretty Little Liars"!

Dzięki marcowym feriom świątecznym i dniach wolnych w czasie rekolekcji, mogłam znacznie dłużej siedzieć z książką w ręku, niż w przypadku poprzednich miesięcy. Jeśli doliczyłabym książki, w których czytania jestem w trakcie, otrzymałabym wynik 4000 stron/miesiąc, z czego jestem naprawdę dumna! Obawiam się, że nie uda mi się powtórzyć nawet w połowie tego osiągnięcia w kwietniu, co jest dość mocno związane ze zbliżającymi się egzaminami... Jednak bez obaw, postaram się zdobyć czas na wszystko, podobnie jak to zrobiłam w marcu i spotkałam się z Cassiel! W nowym miesiącu natomiast wybieram się na lubelskie spotkanie blogerów, dlatego jeśli ktoś z czytających również się na nie wybiera, niech da znać w komentarzu :) Udanego kwietnia!

sobota, 30 marca 2013

Koszmary i fantazje. Listy i eseje Lovecrafta



Autor: H. P. Lovecraft
Tłumaczenie: Mateusz Kopacz
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 383
Premiera: 23 marca 2013

Żyję tylko po to, by uchwycić pewną cząstkę tego ukrytego, wprost nieuchwytnego piękna; piękna, które całkowicie przynależy do sfery snu i które, jak czuję, znałem blisko, upajając się nim przez długie eony przed moimi narodzinami lub narodzinami tego czy jakiegokolwiek innego świata.

Howarda Phillipsa Lovecrafta, żyjącego w latach 1890-1937, można nazwać ojcem weird fiction lub, jak to wyraził Stephen King, największym twórcą klasycznej powieści grozy dwudziestego wieku. Obecnie nie ma osoby, która nie znałaby jego nazwiska. Amerykański pisarz wiódł życie zgodnie z mantrą, która mówiła, iż jest ono niepojęte dla ludzkich umysłów, a wszechświat jest wrogim miejscem dla interesów ludzkości. Czytając jego powieści można zauważyć obojętność, jaką okazuje wobec ludzkich wierzeń i spraw, których nigdy nie miał zamiaru zaszczycić zainteresowaniem. Jak sam wyznawał, wolał przebywać w krainie snów niż w towarzystwie ludzi, z których zachowania nie mógł czerpać wystarczającej inspiracji.

Lovecraft, będąc twórcą mitologi Cthulhu wywodzącej się z jego serii książek o podobnej nazwie, pozostawał oryginalny, a jego pomysłów nie można było porównywać do jakichkolwiek wychodzących z umysłów ówczesnych autorów. Pisarz pozostawał w kontakcie z wieloma bliskimi znajomymi, czego tysiące listów, będących pozostawioną przez niego spuścizną, są doskonałym dowodem. Mimo że często opisane są tam rzeczy z pozoru nieistotne, dla wiernego fana znanej osobowości będzie to nie lada gratka. Na szczęście również i ci mniej wymagający miłośnicy gatunku oraz jego inicjatora, do których się zaliczam, znajdą w Koszmarach i fantazjach coś dla siebie. Tak, prawdziwa przyjemność jeszcze przed wami!

Widząc w tytule książki wyraz listy, często jesteśmy tym oślepieni i nie zwracamy uwagi na dalszą jego część. W nagłówku znajduje się bowiem również słowo eseje, których jest w tej pozycji od groma! W tak obszernym tomiszczu, będącym zbiorem słów spisanych przez znanego pisarza, możemy znaleźć kilka naprawdę wartych uwagi opowiadań, lecz ja do swoich ulubionych zaliczam W gabinecie redaktora, które jest prawdopodobnie najbardziej inspirującą rzeczą, jaką kiedykolwiek przeczytałam.


Gdyby ekstrawagancji było mało, dwudziestowieczny autor udziela rad i wskazówek początkującym pisarzom odnośnie tego, o czym warto pisać i w jaki sposób powinno się to zrobić, aby zachęcić czytelnika do lektury, jednocześnie nie pozbawiając samego siebie przyjemności i dumy ze stworzenia czegoś swojego, własnego, unikatowego. Czy spodziewałam się czegoś takiego? Hell no! Mimo że zbiór listów Lovecrafta nie jest pierwszym tego typu tytułem, z jakim się spotykam, to właśnie tutaj czekały na mnie liczne momenty zaskoczenia. Kto by pomyślał, że w tak niepozornej książce będzie można odszukać coś tak niesamowitego?

Wydawnictwo Sine Qua Non podjęło się wydania tak pożądanej pozycji i... wykonało kawał dobrej roboty! Widząc fantastyczne wydanie oprawione czarną okładką z prostymi, białymi literami na grzbiecie, potencjalny czytelnik ma ochotę zatopić się w lekturze, gdy tylko nadarzy się taka okazja. Co nieciekawe, wydawca już podczas premiery książki alarmował o ograniczonej ilości egzemplarzy dostępnych do sprzedaży, dlatego trzeba się spieszyć i nie żałować dobrze wydanych pieniędzy!

Jednak niczym jest świetny wygląd w porównaniu z rewelacyjnym wnętrzem, jakie kryją w sobie Koszmary i fantazje. Tłumaczenie, którym zajął się Mateusz Kopacz, jest nawet więcej niż niespodziewanie dobre! Szczerze liczę na to, że w niedalekiej przyszłości wpadnie mi w ręce książka, której drugim autorem będzie właśnie ten człowiek. W przypadku tego zbioru listów i esejów, tłumacz przedstawił słowa pisarza tak, jakby to właśnie Lovecraft mówił je do nas w polskim języku, a w ostatnich czasach coraz rzadziej można spotkać się z takim fenomenem. Chylę czoła!

Podsumowując, pierwsze polskie wydanie listów Lovecrafta nie rozczarowało mnie nawet w niewielkim stopniu! Jestem pewna, że czytanie dzieł autora sprawi największą przyjemność jego zagorzałym fanom, których mamy również w naszej ojczyźnie. Tym też osobom ten zbiór szczerze polecam. Wątpię jednak, aby zawiedli się na nim ci, którzy jedynie kojarzą znanego pisarza, a chcieliby dowiedzieć się więcej nie tylko o nim, ale i o ważnych życiowych wartościach, których temat porusza w swoich esejach. Nie pozostaje mi nic innego, jak podpowiedzieć zakup tej książki wszystkim, których zaintrygowała. Póki jest jeszcze dostępna! :)

Ocena: 8/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non! 

Nowe oblicze Greya



Autor: E. L. James
Oryginalny tytuł: Fifty Shades Freed
Seria: Pięćdziesiąt odcieni [tom 3]
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 688
Premiera: 9 stycznia 2013

Wszystko, co należy do mnie, jest teraz twoje. Oddaję ci siebie, swą duszę i miłość, od teraz aż do końca naszych dni.



Gdy po kilku tygodniach znajomości Szary wyskoczył z oświadczynami, Ana była tak zaskoczona, że sama nie wyobraża sobie lepszej reakcji niż wyśmianie czegoś tak niedorzecznego. Jednak czy aby na pewno Christian nie był świadom tego, co powiedział? Jak się okazuje, wyznał swoje najskrytsze pragnienia, prosząc niedoszłą Uległą o zostanie jego żoną. Po przemyśleniu sytuacji, Anastasia stwierdza, że niedawno poznany mężczyzna jest tym jedynym, dlatego przystaje na jego propozycję i zgadza się wyjść za mąż. Mimo że nigdy nie myślała o poślubieniu kogokolwiek w tak młodym wieku, teraz zaczyna wierzyć w przeznaczenie. 

Niedługo po zaręczynach młodzi - wraz z pomocą swych rodziców - organizują skromną ceremonię, której są najjaśniejszymi gwiazdami. Niestety nie mają okazji błyszczeć zbyt długo. Christian, podekscytowany swoim skrywanym przed żoną pomysłem, nie może wytrzymać ani chwili dłużej i porywa ją w podróż poślubną już w kilka godzin od rozpoczęcia wesela. Niczego nieświadoma Ana będzie miała okazję zwiedzić nie tylko znaczną część Europy, włączając w to ukochaną Francję i Anglię, którą znała tylko z książek, ale już w trakcie i zaraz po zakończeniu tej przyjemnej wycieczki, kobieta pozna oblicze Greya, którego nie spodziewała się zobaczyć nawet w swych najgorszych koszmarach.


Nowe oblicze Greya jest już trzecim i jednocześnie ostatnim tomem trylogii Pięćdziesiąt odcieni, zamykającym serię Eriki Leonard. Mimo że autorka na ostatniej stronie swej książki spisuje słowa To tyle... Na razie., póki co nikt nie podejrzewa, aby zamierzała kontynuować opowieść o losach z początku niewinnej dziewczyny i zbyt aktywnego seksualnie mężczyzny. Pisarka w swoich dziełach pokazała swemu czytelnikowi dosłownie wszystkie odcienie zachowań człowieka, którego przeszłość wciąż do niego wraca, mimo że ten próbuje z całej siły ją od siebie odepchnąć i nie wiązać z niczym, co go obecnie otacza. Jednocześnie nie pozwala nikomu na ślepą wiarę i zgubne nadzieje, albowiem sama, wierząc w to, że niemal każda osoba może się zmienić, nie pozostawia wątpliwości co do tego, że pewne nawyki pozostaną w nas na zawsze i nawet, gdy próbujemy schować je w sobie jak najgłębiej, one zawsze, w najmniej odpowiednim momencie, przypomną nam o swojej obecności.

Wracając do treści książki, muszę przyznać, że niesamowicie rozczarował mnie brak dokładnego opisu ślubu państwa Greyów, a właściwie brak jakiegokolwiek opisu. Kończąc lekturę poprzedniej części serii, dowiadujemy się o zaręczynach i spotykamy się z happy endem, jednak rozpoczynając czytanie Nowego oblicza Greya, pierwsze o czym się dowiadujemy, to że Ana spędza zbyt długo czasu wylegując się w południe na plaży. Hej, co mnie to obchodzi! Chcę znać wszystkie szczegóły najważniejszego wydarzenia w ich życiu, a nie to, kiedy z tej dziewczyny stanie się skwarek! ...i tak mogłabym powtarzać aż do połowy książki, która okazała się nudna jak flaki z olejem. Mimo to nie traciłam nadziei i kontynuowałam czytanie, czekając na ciekawszy wątek, który rzeczywiście w końcu się pojawił.

Odrywając się od głównego tematu trylogii o Greyu, jakim niewątpliwie jest seks, autorka postanowiła podejść nas, swoich czytelników, z zupełnie innej strony. Już przy zakończeniu Ciemniejszej strony Greya pozostawiła zapowiedź kryminalnego wątku, który ciekawie rozwinęła w tej części serii. Mimo że owinęła go w typowe dla tego gatunku formy, między innymi porwania, niemal do samego końca pozostawiła nas w niepewności odnośnie tego, co przyniesie przyszłość dla Greyów, a także czy będą żyli długo i szczęśliwie razem, czy może osobno. Przyznaję, że kilka razy naprawdę wzruszyły i poruszyły mnie dialogi między bohaterami. Zdarzyło się, że jednemu z nich miałam ochotę dać nauczkę za to, co zrobił, jednak wkrótce przestało to być aż tak istotne i postanowiłam skupić się na jego dalszym zachowaniu.


Jak wszyscy, łącznie z osobami, które nigdy nie miały bezpośredniego kontaktu z tymi książkami, wiedzą, styl pisania autorki zawsze pozostawiał wiele do życzenia. Lecz czy nie jest to rzeczą, którą da się podszlifować? Potwierdzenie tej tezy z dumą pokazuje nam w swojej najnowszej powieści nie kto inny jak Erika Leonard! Poziom, w jakim utrzymała język zwieńczenia swojej trylogii, okazuje się zadziwiająco... prawidłowy. Oczywiście nie brakuje tu zwrotów w typie wewnętrznej bogini, jednak jest ich zaledwie garstka, co z pewnością ucieszy znaczną część mile i tych nie tak mile nastawionych czytelników.

Jeżeli w tym momencie, po przeczytaniu całej trylogii o niedojrzałym Greyu, ktoś zapytałby mnie, dla kogo jest ta książka, nie jestem pewna, czy potrafiłabym odpowiedzieć. Z całą pewnością nie jest to powieść dla zuchwałych, ale też nie dla osób, których osobowość stanowi ich totalne przeciwieństwo. Biorąc pod uwagę to, że jest to bestsellerowa seria zaliczana do gatunku erotycznych, część osób może być nieco onieśmielona niektórymi odważnymi incydentami, z jakimi mamy styczność w tekście.

Z miłą chęcią poleciłabym te pozycje tym kobietom, które dotychczas nie miały styczności z erotyką pisaną. Sporo nauczą się również te z was, które szukają ciekawych urozmaiceń, które mogłyby wprowadzić w swoim życiu seksualnym. Skoro wydaję rekomendacje książce dzieląc jej odbiorców na płeć, szepnę również kilka słów obecnym tu mężczyznom - nie wierzcie w stereotypy! Wasze żony czy dziewczyny myślą o seksie i chcą go tak samo jak wy, czego ta trylogia jest niezbitym dowodem. Polecam.

Ocena: 7/10
Za książkę serdecznie dziękuję księgarni dobreksiazki.pl!

piątek, 29 marca 2013

Jestem chora #3

Tak, oszalałam. Do tej pory nie wiem, jak udało mi się ułożyć ten niezgrabny stos. Ha! Nie wiem nawet, skąd się wziął! Naprawdę coś mi dolega. Anyway... Zapraszam do oglądania moich marcowych zdobyczy!




 Od góry:
Jan Wallentin "Gwiazda Strindberga" - od Czarnej Owcy
Paul Brannigan "Dave Grohl. This is a call. Oto moje (po)wołanie" - od SQN
James S. A. Corey "Przebudzenie Lewiatana" - od Fabryki Słów
Paolo Bacigalupi "Złomiarz" - od MAGa
Paolo Bacigalupi "Nakręcana dziewczyna" - od MAGa
E. L. James "Ciemniejsza strona Greya" - od dobreksiazki.pl
E. L. James "Nowe oblicze Greya" - od dobreksiazki.pl (recenzja za kilka dni)
Janet Evanovich "Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy" - od Gandalf.pl (recenzja za kilka dni)
Liz Braswell "Dziewięć żyć Chloe King. Upadła" - od Filii
Jessica Khoury "Geneza" - od Juventum.pl
Amy Kathleen Ryan "Blask" - od Jaguara
Marianne Curley "Straż" - zakup własny
Thomas Sniegoski "Raj utracony" - zakup własny
Sara Shepard "PLL. Uwikłane" - od Juventum.pl
Sara Shepard "Bezlitosne" - od Juventum.pl
Sara Shepard "Olśniewające" - od Juventum.pl
Richelle Mead "Złota lilia" - od Naszej Księgarni
John Green "Gwiazd naszych wina" - od Bukowego Lasu
Gregg Olsen "Zazdrość" - od Juventum.pl (recenzja za kilka dni)
Juliet Grey "Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu" - od Juventum.pl
Celine Kiernan "Królestwo cieni" - od Juventum.pl
Laura Gallego Garcia "Tam, gdzie śpiewają drzewa" - od Dreams
Francesco Fioretti "Sekretna księga Dantego" - od Rebisu (recenzja za kilka dni)
Roger Hobbs "Ghostman" - od Rebisu
Louisa May Alcott "Małe kobietki" - od Juventum.pl
Elizabeth Gaskell "Ruth" - od Juventum.pl
Stephenie Meyer "Intruz" - od Juventum.pl
Peter Gay "Freud. Życie na miarę epoki" - od A-G-W.info

Na stosie zabrakło:
H. P. Lovecraft "Koszmary i fantazje. Listy i eseje" - od SQN (recenzja za kilka dni)


Jak sami widzicie, stos jest naprawdę ogromny i pełen perełek, do których osobiście zaliczam biografię Freuda, II i III tom Greya i "Gwiazd naszych wina". Znaczna większość tych książek to pozycje, których premier wyczekiwałam przez długi czas. Są wśród nich również pozycje, które czekały, aż je w końcu zamówię i cieszę się, że zawitały w moim domu (niestety niektóre nie mają dla siebie miejsca, ale upycham gdzie mogę :P). Pozostaje mi tylko cieszyć się z tak fantastycznych zdobyczy i nie życzyć sobie aż tylu w ciągu kolejnych miesięcy!

poniedziałek, 25 marca 2013

Ciemniejsza strona Greya



Autor: E. L. James
Oryginalny tytuł: Fifty Shades Darker
Seria: Pięćdziesiąt odcieni [tom 2]
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 632
Premiera: 2012

Czcza gadanina mnie teraz przerasta. (...) Stałam się samotną wyspą. Spustoszoną wojną ziemią, na której nic nie rośnie i gdzie horyzont jest nagi.


Gdy kilka tygodni temu Anastasia Steel wtargnęła do biura znanego miliardera, jej życie zmieniło się na zawsze. Mimo negatywnych myśli o tym, że nie byłaby wystarczająco dobra dla tak przystojnego i inteligentnego mężczyzny, po krótkim czasie zaczyna wierzyć w siebie. Niestety już na starcie dowiaduje się dziwnych rzeczy o Christianie Greyu, a do najważniejszych z nich należy seksoholizm, bowiem młody bogacz wolne chwile spędza w specjalnym pokoju - oczywiście w towarzystwie atrakcyjnej kobiety, która po podpisaniu odpowiedniej umowy, z chęcią uczestniczy w jego erotycznych zabawach. W żadnym wypadku nie wydają się miłe! Grey wykorzystuje do swoich igraszek nawet bicze, co do których nie mają nic przeciwko Uległe zaczarowane urokiem ich partnera. Jednak nie każdy potrafi się mu oprzeć w taki sposób...

Ana, jako mól książkowy i nieudzielająca się towarzysko osoba, kiedy poznała Greya, nie myślała o tym, że mogłaby wejść z nim w jakąkolwiek zażyłość. Jednak gdy poznaje jego sekret, chce również przeżyć to, co jego poprzednie kobiety. Mimo że Ana jest zwykłą dziewczyną, jak każda - ma swoje potrzeby, które dotąd nie były przez nikogo zaspokajane. Już po kilku spotkaniach z Szarym odkrywa w sobie sprzeczne uczucia i myśli, które można wyszukać w umysłach zakochanych. Co ciekawsze, sama również zauważa, że takowe pojawiają się również u jej partnera, dotąd zamkniętego w sobie człowieka, który to właśnie jej pozwolił na zaśnięcie u jego boku, co jest czynnością, na którą nigdy nie wyrażał zgody.

Jednak jak każde pary, również Anastasia i Christian doświadczyli momentu, w którym ich uczucie zostało wystawione na próbę. Po kilkudniowym rozstaniu dziewczyna zgodziła się na powrót do Greya, jednak na zupełnie innych zasadach. Kiedy wcześniej zobaczyła, że potrafi pomóc mu w otworzeniu się na świat, chce kopać głębiej i dowiedzieć się wszystkiego o jego przeszłości, której nigdy nikomu nie wyjawia. Gdy zaczynają męczyć go dziecięce wspomnienia pojawiające się w koszmarach, ich związek wkracza na inny tor. Mimo że jeszcze kilka tygodni temu najciekawszym punktem dnia było dla nich wspólne spotkanie, podczas którego zamiast stopniowego poznawania się, woleli godzinami uprawiać seks, teraz wszystko uległo zmianie. Dotychczas nikt nie sądził, że w sercu Szarego jest miejsce dla kogokolwiek, jednak gdy widzi się jego spojrzenie, gdy patrzy na Anę, nie sposób się nie wzruszyć. Jak Meister Eckhart niegdyś powiedział: to czas na coś nowego i zaufanie magii początków.


Pięćdziesiąt odcieni już od wielu miesięcy plasuje się na szczytach list bestsellerów na całym świecie. Jest to trylogia z gatunku literatury erotycznej, której autorką jest Erika Leonard. Mimo że jedyne, z czym jej twórczość kojarzy się czytelnikom pierwszej części serii, to nieustanny seks - wcale tak nie jest. Stąd też w tym momencie pragnę ogłosić wszystkim osobom, które miały mieszane uczucia po lekturze Pięćdziesięciu twarzy Greya: nie macie pojęcia, ile dobrego tracicie, kończąc swoją przygodę właśnie na tym tomie!

W drugiej części sagi autorka skupiła się na często smutnej i przykrej przeszłości tytułowego Greya. Jednak czy jest tu pokazana jego ciemniejsza strona? Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Erika rzuca nowe światło na postać uzależnionego od seksu miliardera. Przy zapoznaniu się z tym, czego doświadczył, gdy był jeszcze niczego nieświadomym dzieckiem, czytelnik uświadamia sobie, że sam bohater nie jest niczemu winny, a jego postępowanie i zamknięcie się na wszystko, co piękne, jest uzasadnione i pochodzi tylko z jednej myśli. Nie uważa on bowiem, że jest wart miłości i czegokolwiek, co za nią podąża. Nie spodziewałam się tak ciekawego i wzruszającego rozwinięcia tej historii!

Podczas licznych dyskusji na temat tej trylogii często pojawiały się zgrzyty dotyczące słabego stylu, w jakim był napisany pierwszy tom. Dla rozwiania wątpliwości - w jego kontynuacji widać starania autorki, stąd nie tylko treść jest znacznie piękniejsza, ale i słowa, w jakie jest ubrana, wydają się o wiele dojrzalsze. Niestety z myśli głównej bohaterki nadal nie zostało wykreślone wyrażenie wewnętrzna bogini, jednak pozostałe - ciekawe i te mniej ciekawe - terminy już nie pojawiły się w tej części, za co z pewnością należą się twórczyni brawa. Skoro udało jej się dokonać takiej zmiany w krótkim czasie, nie wiem nawet, co myśleć o kolejnym tomie serii!

Rozwinięcie fanficka Zmierzchu przyniosło pisarce z pewnością wielki zysk, który niestety nie pokrywa się z równie licznymi pozytywnymi opiniami od czytelników i krytyków. Jednak, co jeszcze dziwniejsze, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, zaczytują się we wszystkich trzech tomach pomimo tego, że sami określają go jako beznadziejny. Cóż, według mnie oznacza to nic innego jak skryty zachwyt trylogią, która zapoczątkowała wysyp nowości wydawniczych o tematyce erotycznej na rynku księgarskim. Najwyraźniej niektórzy wolą nie przyznawać się do tego, co im się podoba, ale jeśli mimo to zaczytują się w Greyu, to i tak jestem za!

Ciemniejszą stronę Greya polecę przede wszystkim tym, których zaintrygowały opinie o książce, a także miłośnikom literatury erotycznej, która w tym przypadku przeistoczyła się w ciekawy, ponadczasowy romans. Osoby, które sięgnęły po poprzednią część trylogii i nie pozostały jej obojętne, będą jeszcze bardziej zachwycone przy czytaniu tego tomu. Z całego serca polecam!

Ocena: 9+/10
Za książkę serdecznie dziękuję księgarni dobreksiazki.pl! 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...