poniedziałek, 18 lutego 2013

Wyniki konkursu

Miło mi ogłosić, że w konkursie na najlepszą odpowiedź konkursową, egzemplarz książki "Pink Floyd. Prędzej świnie zaczną latać" wygrała...

Layla


Oto praca, która zwyciężyła:

Z Davidem Gilmourem mam spotkać się w jednej z londyńskich kawiarenek - sam wybierał miejsce naszego spotkania i przyznam, że lokal okazał się strzałem w dziesiątkę: nastrojowa muzyka z lat 70-tych sączy się z głośników (wśród nich mój ulubiony utwór Patti Smith "Because the night"), ciepły brąz na ścianach w połączeniu z beżową wykładziną sprawia, że pomieszczenie wygląda przytulnie, a w kawiarence jest zaledwie kilku klientów, każdy z nich pogrążony we własnych myślach; nikt nie zwraca uwagi na nowego gościa, który wszedł do pomieszczenia z gitarą na plecach. Tak, to ja - szesnastolatka, która właśnie ma na żywo spotkać się z legendą rocka. Bardzo niecierpliwie się tym spotkaniem, ale zaraz po przekroczeniu progu stres umyka gdzieś w kąt tego ślicznego lokalu - tak na to czekałam! Davida zauważam od razu, chociaż siedzi w najciemniejszym kącie sali i nie rzuca się nikomu w oczy. Pije zamówioną kawę i stuka palcem o blat stolika w takt melodii. Podchodzę do jego boksu. Unosi wzrok i uśmiecha się ciepło, po czym wskazuje dłonią na wolne miejsce obok siebie. Najpierw przedstawiam się tak jak to przećwiczyłam wiele razy przed lustrem (oczywiście jąkam się, to było do przewidzenia) i pozwalam, aby piosenkarz rozpoczął rozmowę: mówi, że cieszy się z tego spotkania, że bardzo spodobał mu się mój list, a ja szczerzę się jak głupia do najsławniejszego muzyka rockowego. Po kilku minutach zwykłej paplaniny proszę go, aby opowiedział mi o zespole: najpierw pytam o Syda Barretta, ich wspólną grę, koleżeństwo i czas razem spędzony, przechodzę do Ricka i burzliwej pracy nad "The Wall" (na tę wzmiankę David reaguje śmiechem, lecz uspokaja się i mówi, że bardzo brakuje mu Richarda), z kolei po opowieści o tworzeniu jednego z najsłynniejszych albumów Pink Floyd Gilmour wzdycha i opowiada mi o początkach zespołu, mile wspominając każdego muzyka, nawet Rogera, pomimo ich trudnych relacji. To piękne, że mogę usłyszeć z jego ust prawdziwą historię mojego ukochanego zespołu - od początku w 1964 (bez niego), aż do samego końca w 2005 roku. Wyciąga zdjęcia, pokazuje mi je: są cudowne, takie stare, gdzieniegdzie pozaginane, każde z nich nosi w sobie kawałek historii Pink Floyd. Później zaczynam tłumaczyć Davidowi jak zaczęła się moja miłość do tego zespołu - pierwszym utworem Floydów, którego pokochałam, był "Time", chociaż przestraszyły mnie te dzwony! Znów śmieje się, kiedy mówię mu, że prawie zeszłam z tego świata na zawał! Potem opisuję Davidowi moją fascynację Pink Floyd:
- Kiedy wyjeżdżam do domku w górach i zostaję wieczorem sama (rodzice zwykle gdzieś wychodzą) włączam "The Dark Side of the Moon", pogłaśniam na maksa i pozwalam, aby zawładnęła mną muzyka. Następnie zmieniam płytę na "The Wall". Mój pies głośno szczeka, gdy udaję, że gram na gitarze w "Young Last", przy czym skaczę po fotelach i kanapie z wyimaginowanym instrumentem. No i "A Momentary Lapse of Reason" z mistrzowskim "Sorrow" oraz "Learning to fly".
David dzieli się ze mną jeszcze kilkoma historyjkami z lat świetności Pink Floyd, kiedy zamykali się w studiu i nagrywali nowe utwory. Po opowieściach wyjmuję swoją gitarę - nie jest rewelacyjna, ma kilka obić, sama ją ozdobiłam oldschoolowymi rysunkami (na życzenie brata - później mi ją dał, kiedy zdobył nową), ale nie potrafię wymienić jej na inny model, bo bardzo się do niej przywiązałam - w końcu to na niej uczyłam się pierwszych chwytów. David zaczyna na niej grać "Summer 68", na co odpowiadam uśmiechem, bo przypomina mi się Rick, lecz po chwili Gilmour oddaje mi instrument i mówi, abym pokazała co potrafię. Po kilku przegranych piosenkach przedstawiam mu moje rysunki: ilustrację, którą wymyśliłam podczas słuchania "Careful with that Axe, Eugene", namalowaną farbami okładkę "The Dark Side of the Moon" i świnię z "Animals".
Na sam koniec daje mi zdjęcie z całą ekipą Pink Floyd, a ja w zamian wręczam mu jeden z moich rysunków.

Gratulacje!

16 komentarzy:

  1. Miło było udzielić się w konkursie. Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje :) Praca naprawdę dobra !

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko... omal nie zeszłam na zawał jak to przeczytałam... Dziękuję! Bardzo dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję. :)
    Takie spotkanie byłoby niezapomniane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Layla to prawdziwa miłośniczka zespołu, gratuluję jej serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze zapomniałam o konkursie! :( Ale z całego serca gratuluję i zazdroszczę wygranej Layla :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje! Cieszę się, że jednak nie wzięłam udziału w konkursie, Layla w pełni na to zasłużyła :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię i zapraszam do częstych odwiedzin!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...