czwartek, 6 grudnia 2012

{ZAKONCZONY} Mikolajkowy konkurs!

Nareszcie nadszedł ten dzień - Mikołajki! Jest to święto, na które co roku z niecierpliwością czeka każdy z nas. Łączy się ono z otrzymywaniem i dawaniem prezentów. Jako jedna z pomocniczek świętego Mikołaja, mam również coś dla Was! I wierzcie mi... jest to coś wspaniałego :)

Niespełna tydzień temu liczba obserwatorów bloga Oczami czytelnika doszła do 200! W nagrodę za tak liczną obecność, czytanie i komentowanie moich postów, chciałabym przydzielić jednemu z Was nagrodę. Każda osoba, która chciałaby wziąć udział w tym konkursie, musi przedtem przeczytać poniższy regulamin i zastosować się do zasad, jakie są w nim wymienione. Obowiązkowe jest również wykonanie zadania konkursowego.


Ogólne zasady:

1. Konkurs trwa od 6 grudnia 2012 roku aż do północy 23 grudnia 2012 roku.
2. Zgłoszenia wysłane po zakończeniu konkursu, nie wezmą w nim udziału. Odrzucone zostaną również zgłoszenia osób, które nie stosowały się do zasad konkursu lub nie wykonały tego, co było obowiązkowe.
3. Wyniki konkursu będą opublikowane najpóźniej 25 grudnia 2012 roku.
4. W związku z okresem świątecznym, wysyłka planowana jest najpewniej na początek stycznia 2013 roku.
5. Nagrodą w konkursie jest jeden nowy egzemplarz książki Atlas chmur, Davida Mitchella. Jest ona w filmowej, miękkiej okładce.
6. Fundatorem nagrody jest wydawnictwo MAG.

Zasady uczestnictwa w konkursie mikołajkowym:

1. W komentarzu zgłoszeniowym musisz podać i jest to obowiązkowe:
a) chęć uczestnictwa w konkursie,
b) swoje imię, nick pod którym obserwujesz bloga Oczami czytelnika (obserwowanie jest obowiązkowe) i adres mailowy,
c) odpowiedź na zadanie konkursowe:

Jest rok 2139. Ziemia zmierza ku zagładzie. Ludzkość przeistoczyła się w zdalnie sterowane maszyny podporządkowane władzom kraju. Napisz kartkę z pamiętnika, opisując to, co dzieje się wokół ciebie w tych czasach. Uwzględnij własne odczucia względem tej sytuacji, przedstaw wyraźnie swoje stanowisko.

2. Dodatkowo byłoby mi miło, gdyby uczestnik polubił fanpage Oczami czytelnika na Facebooku:


3. Jeżeli uczestnik konkursu prowadzi bloga lub ma własną stronę internetową, prosiłabym o umieszczenie podlinkowanego banneru, którego można znaleźć przy końcu posta.
4. Nagrodę wyślę do osoby, która mieszka w Polsce. Nie nadaję paczek zagranicę.




Powodzenia!

13 komentarzy:

  1. Kurcze, niedobrze. Nie jestem kreatywna. Moja kartka z pamiętnika miałaby 2 linijki. Trzymam kciuki za innych, nagroda świetna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biorę udział w konkursie :)
    Maskarada, czytam-wiec-zyje@wp.pl

    Odpowiedź:

    "21 czerwca 2139

    Przeżywam kolejny z góry zaplanowany przez innych dzień. Mogłabym robić to wszystko, jednocześnie śniąc, już od dawna się nad tym nie skupiam.

    Na śniadanie dostałam ciągnącą się, zielonkawą papkę. Za każdym razem, wkładając łyżkę do ust, wstrzymywałam oddech, żeby nie czuć smaku ani zapachu. Nienawidzę tego, ale tak trzeba. To zdrowe i bez tego nie da się żyć. Mogę sobie jedynie wyobrażać, że to pieczony kurczak, o którym opowiadał mi dziadek.

    Po śniadaniu wzięłam prysznic. Woda jak zwykle była szara i śmierdząca, więc odpuściłam sobie mycie zębów i włosów. Kiedy poszłam wczoraj do strażników po czystą wodę, powiedzieli mi, że w tym tygodniu wyczerpałam już swój limit. Co to znaczy? Wcześniej nie było żadnych limitów. Mam nadzieję, że to tylko jakieś przejściowe kłopoty. Ale co, jeśli woda się kończy? Nie chcę nawet o tym myśleć.

    Źle zrobiłam, spoglądając w lustro. Powinnam je wszystkie zakryć. Moje dwudziestoletnie ciało pomarszczyło się i zwiotczało. Czy tak powinno być? Przecież widuję czasem kobiety, pamiętające czasy, zanim to wszystko się zaczęło. Może w ten sposób oni chcą mnie zmusić, żebym przeszła na ich stronę? Nie. Urodziłam się w wolnym mieście i mimo że ono już od dawna nie istnieje, ja się nie poddam.

    19:06

    Na dworze jest tak okropnie zimno i ciemno. Pamiętam, jak dziadek opowiadał mi o porach roku, jak co kilka miesięcy świat się zmieniał. Raz padał zimny śnieg, a raz słońce grzało tak, że można było chodzić w samej bieliźnie. Teraz powinny być upały, tymczasem ja nie wyobrażam sobie wyjścia z pokoju bez skafandra.

    Musiałam iść do Sali Słonecznej. Strażnicy zauważyli, że zachowuję się inaczej. To straszne, jak bardzo może brakować mi słońca, którego nigdy nawet nie widziałam.

    Mimo wszystko ten dzień był całkiem udany. Kiedy wróciłam z Sali Słonecznej, w pokoju czekał na mnie Viken. Zapytał, czy nie chciałabym czegoś kupić. Oczywiście, że chciałam, zawsze przecież kupuję. Wzięłam od niego jabłko. Było miękkie i miało pomarszczoną skórkę, ale to nic. W zamian wziął mój długi warkocz, który obciął przy samej skórze. I tak już mnie drażnił, więc tylko pozbyłam się kłopotu. Po wyjściu Vikena przekroiłam jabłko na pół, a po pokoju rozszedł się najpiękniejszy zapach na świecie. Ugryzłam maleńki kawałeczek i myślałam, że oszaleję od tych wszystkich doznań. Nie wiem nawet, czy istnieją słowa dla określenia tych smaków, które poczułam.

    Za chwilę kładę się spać. Obok łóżka położyłam już mały plasterek jabłka i uśmiecham się, czując jego zapach. Może dzięki niemu w końcu coś mi się przyśni. Może w tym śnie będę żyła tak, jakby rzeczywistość, która teraz mnie otacza, była jedynie snem.

    Dobranoc."

    Arcydzieło to to nie jest, ale napisałam na tak zwanym kolanie, więc mam nadzieję, że nie zanudzisz się na śmierć :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgłaszam się :)
    Agnieszka, nick: Sol
    shadow-sol@wp.pl
    FB - już od jakiegoś czasu lubię :)

    Rok 2139
    Dzień 12
    Godzina 18:00

    Dzisiaj wszystko poszło nie tak. Od rana w telekomunikatorze słychać kłótnie i władza decyduje o losie mieszkańców. To jest po prostu niesprawiedliwe! Dlaczego ktoś ma decydować o naszym istnieniu bądź jego braku. Dość, że nazywają nas odpadami – tymi, którzy zbierają odpady wielkich maszynerii i sprzedają je aby mieć na chleb, to jeszcze będą mówili nam, mnie czy mam żyć, czy też nie! Teraz nic nie jest dobrze, chowamy się z grupą uciekinierów w okopach w starej i zapomnianej kopalni, którą na szczęście prezydent się nie zainteresował. Przynajmniej na razie. Jest nas tylko piętnastu… Z bólem przyznaję, że nasza liczba z dnia na dzień maleje. Jesteśmy wyrzutkami, którzy pozbyli się chipów zdalnego sterowania. Dzięki temu nie jesteśmy…

    3 godziny później.

    Przepraszam, że przerwałam, ale właśnie był wybuch niedaleko kopalni. Zaczyna się. Jednak informacje jakie były podawane, są prawdziwe. Zbliża się wojna, w której my jako wyrzutki jesteśmy na z góry przegranej pozycji. Maszyny się zbuntowały i nadchodzi zagłada.
    Z chęcią napisałabym co dzisiaj jadłam, tyle, że nie jadłam już od dwóch dni. A to co piszę nie jest zwykłym dziennikiem. Mam nadzieję, że moje zapiski się uchowają i ktoś je znajdzie. Mam nadzieję, że uświadomią one iż nie wszyscy się poddaliśmy! Maszyny nie wygrają z ludźmi. Ludzie mają siłę, uczucia, czyli wszystko to, czego maszynom brak.

    Jest godzina policyjna. Alarmy wyją przez całą noc. Miasto – jak donosi telekomunikator – płonie. To tylko kwestia czasu, aż nas znajdą. Teraz idę na zwiad. Odezwę się jak wrócę.

    O ile wrócę.



    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, nagroda kusząca, ale raczej nie wezmę udziału w konkursie. ;) Jeszcze się zastanowię, ale nie jestem pewna czy będę potrafiła skleić kilka dobrych zdań. ^^ W każdym razie życzę powodzenia wszystkim startującym w konkursie! :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Udziału nie wezmę, gdyż tę książkę już posiadam, ale zamieszczę banerek w zakładce z konkursami na moim blogu i życzę powodzenia innym! :) Warto wziąć udział, ponieważ "Atlas chmur" jest naprawdę niesamowitą książką! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... Kuszący konkurs, ale nie chcę znowu czuć rozczarowania przegranej, której zbyt często doświadczam ;)
    Życzę powodzenia pozostałym uczestnikom zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam już Atlas chmur, ale to nie zmienia faktu, że życzę wszystkim powodzenia i trzymam kciuki, bo warto o tę książkę powalczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też już posiadam "Atlas Chmur" i jestem nim zachwycona. Dlatego życzę szczęścia uczestnikom i mam nadzieję, że szczęścilwcowi, który ją wygra również się spodoba.;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgłaszam się :)
    Weronika, nick : Birdy
    weronika3410@wp.pl
    FP już polubiłam

    Zdecydowałam się zastosować zabieg, gdzie bohaterka pisze dziennik, tyle że wszystkie wpisy są listami do jej zmarłej matki. Mam nadzieję, że to nie problem :)
    Moja odpowiedź na zadanie konkursowe:

    15 maja 2139

    Droga mamo!

    W fabryce było dzisiaj całkiem nieźle. Przepracowałam regulaminowe 10 godzin, gapiąc się na taśmę i składając jakieś żelazne kostki ze szklanymi krawędziami. Palce mam nieco zsiniałe od panującego w zakładzie chłodu, plecy bolą od bicia kolbami karabinów – mogło być gorzej. Pierwszy raz w tym tygodniu zabito kogoś, to chyba najspokojniejszy tydzień podczas mojej całej pracy. Tym razem padło na mężczyznę pracującego zwykle na stanowisku obok mnie, Willa. Po jakichś 7 godzinach pracy bez przerwy, Willowi trzęsły się ręce i wypadła mu jedna kostka tego czegoś. Strażnicy nawet nie pozwolili podnieść mu pozostałości, tylko wpakowali kulkę w tył głowy. Przynajmniej nie cierpiał. Kiedyś, zanim odeszliście, płakałabym godzinami przez to okrucieństwo, jednak teraz przywykłam do widoku krwi i morderstw. Stały się po prostu rutyną, tak jak codzienne pobudki czy szykowanie Colina do szkoły.

    Wieści szybko się rozchodzą, tym razem dzięki tej schorowanej starszej pani z parteru. Była znowu branka. Nieuchronnie zbliża się do naszego mieszkania, tym razem żołnierze pojawili się już tylko kamienicę dalej. Wtargnęli tak jak zwykle, do wszystkich mieszkań na którymś z pięter. Sąsiadka powiedziała, że rozstrzelali dzieci jakiejś młodej kobiety tylko dlatego, że nie chciała ich zostawić. Będziemy musieli uciekać. Nie mam pojęcia dokąd. I nie mam pojęcia, co zrobią, kiedy odkryją, że Ciebie i taty nie ma tu z nami.

    Zapadła się kolejna ulica, River Street. Ot, po prostu zniknęła z powierzchni naszego miasta, a został po niej tylko wielki dół z ziemi. Żołnierze odgrodzili już tamten teren, a Protektorat próbuje zaradzić problemowi. Tylko nie wie jak. Ciekawe, co zrobią, kiedy zagrożony będzie budynek rządowy. Ewakuują pewnie Protektorat i wszystkich żołnierzy pracujących tam, oni muszą być bezpieczni, ale my możemy ginąć. Co to za różnica, 50 ludzi w tą czy w tą?

    Kolejnym problemem jest słońce świecące co raz to słabiej, za niedługo pewnie zgaśnie. Jest już strasznie zimno, musiałam ubrać mojego brata w kurtkę termiczną otrzymaną od pewnego żołnierza. A tym żołnierzem jest Lucas. Tak, mamo, ten Lucas. Chłopak z Bamroth, z którym chodziłam do klasy. Spotkałam go, kiedy zabezpieczał teren niedaleko nie istniejącej już River Street po jej zapadnięciu się. Przychodził potem do naszego mieszkania i … chyba się we mnie zakochał. Ja do niego nic nie czuję, ale zapewnia nam warunki do przeżycia. Jak długo może, trzyma brankę daleko od nas. Strasznie się zmienił. To już nie ten roześmiany 10-latek, którego pamiętasz. Teraz stał się kolejnym odpornym na ludzkie uczucia pionkiem systemu. Muszę udawać, że go kocham, inaczej pomrzemy z głodu i zimna.

    Tęsknię, twoja Shantel

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgłaszam się!
    Patrycja nick: Patka
    patrycjakuchta@onet.pl


    Mój ostatni dzień 2139 roku.

    Piszę to ponieważ wiem, że to już koniec. Przegraliśmy. W zasadzie przegraliśmy już dawno temu ale dopiero teraz, kiedy sytuacja stała się krytyczna, to do mnie dotarło. Piszę też, by się pożegnać. Jutro już mnie tu nie będzie. Zarządcy zaprogramowali nas wszystkich tak, byśmy byli posłuszni. Nie mamy uczuć. Nie mamy pragnień. Nie mamy myśli. Tak nam przynajmniej wmówili. Ale teraz wiem, że jest inaczej. To dziwne, tak nagle zacząć czuć. Mam wrażenie, że dopiero się obudziłam, że dotychczasowe życie było snem, a prawdziwe- choć jutro się skończy- dopiero się zaczęło.

    Kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy jeszcze żyła moja matka, opowiedziała mi historię, księżniczki, której uczucia złamały serce. "Właśnie dlatego powinniśmy być wdzięczni, że nam je odebrano.- powiedziała.- One potrafią tylko niszczyć i rujnować, a my musimy być silni, by zadowolić Zarządców. By żyć." Kiedyś tego nie rozumiałam, przecież serca nie można złamać. Jednak teraz, kiedy dorosłam, zrozumiałam, że historia o złamanym sercu była prawdziwa. Czuję to wyraźnie: kujący ucisk w piersi, niczym nabijany kolcami pierścień zaciska się wokół mojego serca, pozbawiając mnie tchu i sprawiając ogromny ból. Fala emocji przelewa się przeze mnie, bawiąc się okrutnie moim ciałem. Każdą komórką swojego jestestwa czuję, że zostanę zniszczona. Dlatego właśnie muszę wykorzystać te ostatnie chwile by wam to opowiedzieć. By wyjaśnić co się stało. Być może ktoś, kiedyś odnajdzie ten dziennik i pozna moją historię. i tych wszystkich którzy zostali straceni przede mną.

    Nie wiem jak wygląda teraz wasz świat, ale mogę opowiedzieć jak wygląda teraz mój. Mieszkam na wyspie na Oceanie Spokojnym. Jego nazwa jest dla nas kpiną. Spokój to jedno z tych uczuć które nam zabrano. Ludzie są całkowicie posłuszni wyższej władzy, czyli Zarządcom. Nikt nie próbuje się buntować. Już nie. Wszyscy, którzy próbowali, zostali dawno zabici. Ci, którzy wciąż żyją są niczym marionetki- i nic nie można na to poradzić. Otaczająca wyspę woda jest stale pod napięciem, więc jedyną drogą ucieczki jest śmierć. Twardą ręką rządzą nami Zarządcy- czyli murzyńscy wojownicy, którzy chcąc pomścić swoich zniewolonych przodków skazują na niewolę wszystkich białych ludzi zamieszkujących wyspę. Każdego wieczora Władca wyspy wygłasza dla niewolników rodzaj kazania, zawsze mówi to samo: „Skazaliście przed wiekami na niewolę naszych braci, teraz zapłacicie własna krwią za ich krzywdy! Taką pokutę zsyłają na was bogowie!”. Wymusza na nas poczucie winy i odpowiedzialność. Innych historii nie znamy, wieki temu pochłonął je czas, dlatego niektórzy z nas wierzą, że są prawdziwe. Każde, najmniejsze przewinienie jest karane śmiercią w oceanie, gdzie oskarżonego natychmiast zabija prąd. Egzekucje wykonują kapłanki, one też składają ofiary oceanowi. Każdego miesiąca jedna nastoletnia dziewczyna zostaje poświęcona wodzie, a jej sukienka wisi na głównym placu miasta jako symbol władzy nad niższą rasą.

    Tą dziewczyną jestem ja.

    Już jutro zostanę ofiarą złożoną ich bogom. I zniknę, tak po prostu. Tak, jak wkrótce zniknie cały ten świat. Gdybym mogła zrobić cokolwiek by ich powstrzymać- zrobiłabym to bez wahania. Dlatego jeśli to czytasz... pamiętaj, że trzeba walczyć o to, by żyć i czuć. Tak naprawdę to jedyne co mamy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgłaszam się!
    amycoll@tlen.pl
    obserwuję jako : AmyColl
    baner jest dodany na mojego bloga: zzastronic.blogspot w zakładce konkursy

    23 stycznia

    Jest zimno. Nie ma się co dziwić. W końcu tu zawsze jest zimno. Znów nie mamy co jesteś. Tata wciąż nie wróciła z zwiadów, a mama boi się że go złapali. Ja też się boję... jeżeli złapali jego, przyjdą wkrótce i po nas. Garstka uciekinierów niechcąca przyporządkować się systemowi. Kiedyś... to brzmiało dumnie.

    Czami starsi opowiadają nam po paru głębszych łykach wody z Witorli (przeciek napoju o podobnym działaniu do naszego alkoholu z miasta maszyn) o tym jak było kiedyś. Dasz wiarę, że tu kiedyś istniało coś takiego jak drzewa? Podobno to dzięki min żyliśmy. Dawały nam tlen. To takie coś w powietrzu. Teraz podobno jest go mało, bo maszyny powycinały drzewa, a tlen same produkują. Nikt nie wie jak. One go nie potrzebują, ale nie mogą zbyt bardzo zaburzyć systemu naszej planety.
    Naszej... a może już nie? Sama nie wiem. Nie dokońca im wierzę. W sesnie starszym. Czy to możliwe? Opowiadają o zwierzętach, które miały takie długie szyje że mogły by dosięgnąć najwyższej półki w naszje jaskini. Albo że były takie małe puchate czworonogi, które broniły nas i kochała. Jak oni na nie mówili? Pchy... Pmy... Pscy... Coś takiego. Nie rozumiem jak to możliwe. Jedyne zwierzęta jakie znam to te które jemy, lub te które zjedzą nas....
    Już nie jeden tak zginął.

    Dnie są coraz krótsze. Maszyny zapewne przy tym manipulują. Tak przynajmniej twierdzą starsi. Chcą nas znaleźć. Tak właściwie to nie wiem po co. Nigdy ich nie widziałam. Urodziłam się tu. W jaskini. Podobno są tacy jak my. Tylko nie mają serca. Nie wiem nawet co to serce. Mama mówi, że ona mnie kocha, a ta miłość bierze się właśnie z serca. Czyli jak kogoś nie kochasz, to nie masz serca?
    Jess mnie nie kocha. Spytałam go o to wczoraj przy wieczerzy. Powiedział, że jestem brzydka i woli Keli. Czy to znaczy, że nie ma serca i jest maszyną? Ja go kocham. Powinnam powiedzieć o tym mamie?
    Jakieś zamieszanie na dole. Chyba wrócili... Oby. Inaczej nas znajdą. A wtedy... tylko starsi już wiedzą, co może nas czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapominałam dodać że nazywam się Agnieszka, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Wolę być znana jako Amy :)

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię i zapraszam do częstych odwiedzin!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...