Autor: Stephenie Meyer
Oryginalny tytuł: Twilight
Seria: Zmierzch
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Premiera: 2005
Liczba stron: 416
Ocena: 7/10
Wampiry - zimni, nieczuli krwiopijcy myślący jedynie o przyjemności, jaką czerpią z żerowania na żywych istotach. Znany już na całym świecie Zmierzch przedstawia ich z nieco innej strony. Edward, będący miłością głównej bohaterki, jest jednym z przedstawicieli tego gatunku. Swoim wyglądem potrafi oczarować każdą osobę, której wzrok sięga do miejsca, w którym stoi. Blady siedemnastolatek o przykuwającym spojrzeniu i niebywale pięknych rysach twarzy, jest chodzącym ideałem. Gdyby tego było mało - mieni się w słońcu!
Stephenie Meyer jest osobą, o której nikomu nie trzeba wspominać. W ciągu dwóch lat od wydania sagi Zmierzch, została ona przetłumaczona już na praktycznie każdy istniejący język. Zdobyła miliony fanów (a przeważnie fanek...), których uwiodła nie tylko historia, ale przeważnie sam Edward. Obecnie ciężko jest znaleźć osobę, która nie czytała tej książki. I pomyśleć, że sama jeszcze kilka dni temu nią byłam! Przyznaję, że wpierw obejrzałam dotychczas zekranizowane części (to chyba za mało powiedziane, byłam na ich premierach!) i uznałam, że przed wpuszczeniem do kin ostatniej części, powinnam zapoznać się z wersją książkową. Pomimo licznych słabych opinii i wyśmiewana się z tej sagi - nie żałuję, że tak postąpiłam.
Autorkę książki można również kojarzyć z innej, nieco odbiegającej od tej sagi, pozycji. Jest nią Intruz, którego ekranizacja planowana jest w najbliższej przyszłości.
Deszcz, wilgoć i zachmurzone niebo to trzy rzeczy, których Bella Swan wprost nienawidzi. Niestety jest zmuszona przeprowadzić się do swego ojca, zamieszkującego niewielki domek w Forks - małą mieścinę, w której każdy dzień rozpoczyna się od porządnej pluchy. Dziewczyna przyzwyczajona do ciepłego klimatu, stara się odnaleźć w nowym miejscu. Pomimo wielu obaw dotyczących szkoły, strachu przed byciem odludkiem, jak to bywało po części w rodzimym mieście, już pierwszego dnia zostaje miło przyjęta przez pozostałych uczniów miejscowej szkoły, do której została zapisana.
Będąc w stołówce, zauważa piątkę tajemniczo, lecz rewelacyjnie wyglądających ludzi. Wśród nich znajduje się chłopiec o miedzianych włosach, który od razu wpada jej w oko. Nie przykładając się zbytnio do prześwietlenia osób, które mu towarzyszą, zauważa, że znajduje się tam jeszcze dwóch mężczyzn oraz dwie kobiety. Łączy ich jedno - wyglądają wprost nierealnie. Wyciągając informacje od nowej koleżanki, Bella dowiaduje się, że nie mają w szkole wielu znajomych. Ściślej mówiąc - nie utrzymują kontaktu z nikim konkretnym. A nazwisko ich - Cullenowie...
Mimo tego, że z początku dziewczynie wydawało się, że Edward nie jest nią kompletnie zainteresowany, w końcu okazało się, że jest zupełnie inaczej i koniec końców - stali się parą. Co najbardziej szokujące, gdy sympatia wyjawiła jej sekret dotyczący istoty, jaką jest, Bella nawet się nie przestraszyła. Będąc ślepo zapatrzona w mężczyznę swoich marzeń, nie zwracała uwagi na to, że do jego największych marzeń należy wyssanie z niej życia. Fakt, że obserwował ją każdej nocy, gdy spała, również puściła mimo uszu. Wychodząc na spotkanie wampirzej rodziny, zamiast martwić się o to, czy kiedykolwiek ujrzy jeszcze światło, denerwowała się możliwym brakiem akceptacji lub nienawiścią, jaką zaczęliby do niej żywić najbliżsi Edwarda, odkrywając jaka z niej zwyczajna, niczym nie wyróżniająca się śmiertelniczka.
W drugiej połowie powieści, akcja nabiera tempa. Trójka wampirów przejeżdżających przez Forks, wyczuła Bellę i zaczęła węszyć. Chłopak potencjalnej ofiary, starając się ją obronić, wysłał ją w podróż z dwójką swojego rodzeństwa, które miało zapewnić jej bezpieczeństwo. Jednak, aby dowiedzieć się jak zakończy się ta historia, polecam przeczytać książkę tym, którzy jeszcze nie mieli z nią do czynienia.
Zmierzch z pewnością nie jest ambitną lekturą, która dawałaby czytelnikowi do myślenia. Wręcz przeciwnie - można byłoby określić ją jako lekką, która idealnie nadałaby się do poduszki... o ile lubi się leżeć w łóżku jeszcze długo przed zaśnięciem ;) Podejrzewam, że gdybym przeczytała tę książkę przed jej filmową premierą, to na pewno stałaby się jedną z moich ulubionych. Czyta się ją dość przyjemnie, choć czasem zdarza się coś niezrozumiałego (dziwny odcień ochry, ciemniejszy od kajmaku). Cieszę się, że autorka nie wlepiła tu marek różnych produktów, jak to ostatnimi czasy często zdarza się czytać w popularnych, młodzieżowych książkach. Przyznaję, że często śmiałam się w głos z sarkastycznych odpowiedzi Edwarda lub niezdarnych wyznań Belli. Czas spędzony z tą lekturą nie uważam za zmarnowany. Co więcej - polecę ją mało wymagającym, zwłaszcza młodym czytelnikom, o ile ci Zmierzchu jeszcze nie mieli w swoich rękach :)
Nie przejmuj się. - szepnął mi do ucha. - Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I nie wstydziłbym się tego.
Nie wstydzę się tego, że czytałam "Zmierzch". Co więcej, książka podobała mi się. Nie musimy czytać tylko ambitnej literatury. Wtedy, trzy lata temu (trafiłam na nią już po obejrzeniu filmu) taka lektura była mi chyba po prostu potrzebna. Potem przeczytałam kolejne tomy, które już podobały mi się mniej, aż poległam w połowie "Przed Świtem". Podobnie jak Ty, nie uważam czasu poświęconego książkom pani Meyer za stracony. :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście tę sagę już poznałam :) czytałam ponad dwa lata temu i nie wstydzę się przyznać, ze ją pokochałam :)a mam wrażenie, że większość osób wstydzi się, że cała saga przypadła im do gustu :/ absolutnie nie rozumiem tej "mody" ponieważ przeczytałam wszystkie tomy, obejrzałam wszystkie dotychczasowe ekranizacje i uważam, że to naprawdę świetna i wciągająca historia... momentami nieco infantylna, ale można jej to wybaczyc :) i warto zaznaczyć, że mnie jednak uwiodła książka, a nie Edward :)
OdpowiedzUsuńNatomiast z "Intruzem" jest już znacznie inaczej :/ przeczytałam 109 stron, odłożyłam i dalej ani rusz...
Pozwolę się wtrącić :D Intruz rozkręca się gdzieś w połowie o ile pamiętam, a jest to naprawdę dobra książka ^^ :)
Usuńno właśnie tak słyszałam, że trzeba przetrwać ileś stron, żeby w końcu zaczęło się coś dziać :) może jeszcze kiedyś spróbuję :) zakładka nadal tkwi na stronie 109, książka stoi na regale :)problem tylko w tym, że na samą myśl o Intruzie ciary przechodzą mi po plecach :)
UsuńKsiążkę czytałam jeszcze przed filmową premierą i była jedną z najlepszych, które czytałam. Teraz uważam, że są o wiele lepsze, ale nadal jest w moich ulubionych i mam do niej sentyment, bo to od niej zaczęła się moja przygoda z fantastyką, paranormal romance i książkami o wampirach. :D
OdpowiedzUsuńFascynację filmem potrafię jeszcze zrozumieć- ma fantastyczny soundtrack, przynajmniej pierwsza część. Zarówno książce jak i filmowi nie można odebrać jednej rzeczy- klimatu. Ma w sobie to ''coś'', ale to jedyna zaleta tego powieścidła, i filmidła, bo reszta jest do bani, więcej, papier ze ''Zmierzchu'' powinien być oddany do lasu, jako zadośćuczynienie naturze takie jej wykorzystanie.
OdpowiedzUsuńJa tam osobiście bardzo lubię całą sagę :) Książka podoba mi się znacznie bardziej niż ekranizacja, ale to żadna nowość :D Jeszcze żadna ekranizacja nie spodobała mi się na równi z książką :)
OdpowiedzUsuńA ja (jak już wiesz) czytałam jedynie tą część i jakoś nie mogę się zebrać za resztę. Oceniłam tak samo jak ty. ^^
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie części i muszę powiedzieć, że ta książka może do najlepszych nie należy, ale jednak rozpoczęła pewną modę, czyli musi coś w sobie mieć.:D
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie części sagi. Mimo wielu negatywnych opinii, przyznaję się, że dobrze wspominam tę sagę. Podobała mi się i tyle. ;-)
OdpowiedzUsuńMimo iż książka spotyka się z masą krytyki to ja bardzo ją lubię! Podoba mi się świat i bohaterowie stworzeni przez panią Meyer. A co do "Intruza" to świetna książka! Jedna z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Książkę czytałem już dawno temu, ze dwa lata temu. Przeczytałem tylko pierwszą część, dalej nie poszedłem, mam jakąś blokadę. Jakoś specjalnie nie rusza mnie to, że inni tak bardzo poniżają sagę pani Meyer i uważają za nie wiadomo co. Gdyby nie film, byłaby to zwyczajna, dość popularna saga dla młodzieży z typu paranormal romance. Mi osobiście bardzo się spodobała :p
OdpowiedzUsuńPrzyznaję że miałam fazę na te książki cała seria stoi na półce. Oglądałam też wszystkie filmy ale raczej książki nie przeczytam ponownie.
OdpowiedzUsuńDo-kła-dnie! Nie rozumiem o co ta cała afera wokół Zmierzchu - że niby beznadziejny, że tylko głupie nastolatki czytają... Książka zdecydowanie nie jest ambitna, ale jako lekturę na jedno popołudnie, można nazwać ją przyjemną! Ja tak ją zapamiętałam (czytałam ten tytuł jakieś 5 lat temu, zaraz przed opublikowaniem polskiego tłumaczenia) :)
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam, potem przez to, że było o niej tak głośno i gdzie sięnie spojrzało był zmierzch, zmierzch, zmierzch, zbrzydła mi ta książka xd
OdpowiedzUsuńAj, kiedy to było jak ja to czytałam :D W sumie nie było tak źle, książki sa nawet nawet, tylko za dużo szumu wokół tego narobili...
OdpowiedzUsuńZmierzch, a raczej cała seria, powiem szczerze, że zbytnio mi się nie spodobała, ale zgodzę się z tobą, że czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Mnie cała historia wciągnęła i pozwoliła odciąć się od świata na dobre kilka godzin.
OdpowiedzUsuńJak był szał na tę serię, to i mnie pochłonęła ta gorączka i przeczytałam wszystkie części. Myślę, że teraz jak bym sięgnęła ponownie po te książki, to nie zrobiłyby na mnie takiego wrażenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńczytałam całość i miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie 10/10 bez dwóch zdań. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, żeby wyrobić sobie własne zdanie w tej całej "zmierzchomanii". Irytujące błędy autorki na temat stanu Waszyngton i rozlazłość Belli działały mi co prawda na nerwy, ale nie uważam, żeby sama książka była porażką. Choć dużo bardziej podobała mi się w oryginale, bo mam wrażenie, że polskie tłumaczenie nie do końca oddało jej klimat. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Zmierzch, ale z prawdziwa bolączką, tak infantylnych tekstów już dawno nie czytałam, mimo to wierzę, że książka może się podobać.
OdpowiedzUsuńŻeby było zabawniej to film na podstawie książki bardzo mi się podobał, niestety pierwsza część "Przed świtem" pokonała mnie, mało tego że byłam najstarsza na sali to chyba tylko ja się śmiałam z tej ckliwości ;)
Kiedyś czytałam, kiedyś lubiłam, ale teraz uważam to za stracony czas. Słabo napisana, przeciągana... Ostatniej części już nie doczytałam, nie byłam w stanie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKiedyś uważałem za całkiem niezłą książkę, teraz trochę spada w moim rankingu
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam, ba! Wręcz zapoczątkowałam czytanie Zmierzchu w moim otoczeniu.
OdpowiedzUsuńMoja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!
Pierwsza część chyba najlepsza, chociaż "jeżeli coś jest lepsze od gówna, to nie znaczy, że jest dobre". Za przeproszeniem, jak to mówił jeden z moich nauczycieli ;)
Absurdalna jest szczególnie ostatnia część. O mamusiu!
Na filmy chodzę, bo mam sentyment. No i uwielbiam się śmiać na nich, przez co ludzie się na mnie dziwnie patrzą.
Ups ;)
Ale soudntrack z nich jest GENIALNY.
No popatrz, jestem chyba jedną z osób, która jeszcze nie przeczytała książek, a suszą się u mnie na półkach już z 2 lata;d Oczywiście obejrzałam ekranizacje, teraz trochę tego żałuje, bo zawsze wolę najpierw przeczytać i sama ułożyć sobie cały scenariusz w wyobraźni.
OdpowiedzUsuńCzytałam już dawno temu i spodobała mi się. Nie jest zbyt ambitna, ale dla zbicia nudy jak najbardziej polecić mogę
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością lepsza od ekranizacji :) Mnie akurat Edward najbardziej w niej irytował... Moja opinia o "Zmierzchu" na okiemczytelnika.blogspot.com
OdpowiedzUsuń